Nowy samochód – jaki to koszt?
Cofnijmy się na moment do 2020 roku. Podczas wyprzedaży rocznika Skoda Fabia kosztowała niecałe 50 tysięcy złotych. Jeśli kogoś interesowała Toyota, model Aygo kosztował ok. 38 a Yaris 48 tysięcy. Za niecałe 40 tysięcy złotych dało kupić się Hyundaia i10, a Renault Clio nieznacznie przekraczało barierę 50 tysięcy. W podobnym zakresie cenowym można było kupić bez żadnego problemu kilka modeli Dacii. To oczywiście tylko kilka przykładów. Natomiast minęło 5 lat i dzisiaj takie ceny są dla nas czymś raczej nierealnym.

Skoda Fabia to dziś cena od ok. 71 tysięcy. Za Aygo X trzeba zapłacić przynajmniej 65 tysięcy a za Yarisa 87. Ceny Hyundaia i10 zaczynają się w tym momencie od 69 tysięcy, a Clio od 84 tysięcy. Są to tylko przykłady, które nie dotyczą wyłącznie wspomnianych modeli, ale rynku w ogóle. Podobne porównanie można tutaj wykonać z innymi modelami i wnioski będą takie same. Na przestrzeni 5 lat rynek motoryzacyjny wystrzelił. W 2020 roku nowy samochód kosztował średnio ok. 122 tysiące złotych. W pierwszym kwartale 2025 roku średnia ta zbliżyła się do 149 tysięcy. Średnia wzrosła zatem w omawianym okresie o 27 tysięcy złotych. W przypadku poszczególnych modeli różnice mogą prezentować się podobnie.
W którą stronę to zmierza?
Gdzie jest podłoże tych zmian? Zacznijmy od faktu zmieniającej się technologii. W samochodach pojawiają się nowoczesne systemy bezpieczeństwa, systemy multimedialne, nowsza i bardziej skomplikowana elektronika a różne podzespoły muszą spełniać unijne normy. Również w zakresie ekologii. To wszystko kosztuje – wymaga pracy, analiz, badań, rozwijania nowych technologii, które stają się droższe. Dodajmy do tego niepewną sytuację geopolityczną. Pandemia koronawirusa wyrządziła na rynku nieodwracalne zmiany. W dużym skrócie można powiedzieć, że podrożało wszystko. Pojawił się problem z surowcami, kryzys związany z półprzewodnikami. Trwają różnego rodzaju konflikty, często w strategicznych dla świata miejscach – wszystko to ma swoje odbicie w sytuacji na rynku.
To nie jest tak, że gwałtowne wzrosty cen to widzi mi się producentów. Nikt nie podnosi cen o kilkanaście, czy kilkadziesiąt procent na przestrzeni paru lat bez powodu. Problem jest o wiele szerszy. Co gorsza – nie panuje powszechne przekonanie, że sytuacja jest już unormowana. Głębsze prognozy w tym momencie nie mają większego sensu, bo nikt z nas nie zna przyszłości. W 2019 roku nikt prawdopodobnie nie przewidziałby scenariusza na lata 2020-2025, więc nie byłby w stanie przedstawić miarodajnej prognozy. Tak samo dzisiaj nie mamy pojęcia, co może wydarzyć się w kolejnych pięciu latach. Samochody natomiast prawdopodobnie nadal będą drożeć. Wielu ekspertów prognozuje roczny wzrost na poziomie od 2 do 5%. Nie da się do końca wykluczyć takiego scenariusza, w którym za 5 lat najtańsze auta nie będą już kosztowały 60, a na przykład 70, albo 80 tysięcy. Czy jesteśmy na to gotowi, czy czeka nas motoryzacyjna rewolucja?
Zdjęcia: wirestock / www.freepik.com