Nowy kalendarz WRC powinien być rewolucją? Część rajdów wyleci, ale powrócą stare klasyki?

Aktualny kalendarz WRC jest w mojej opinii dosyć dobry. Czy jest idealny? Na pewno nie. Problem w tym, że liczba miejsc jest ograniczona, zaś chętnych jest całe mnóstwo. FIA i promotor muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, dokąd zmierzają? Czy Rajdowe Mistrzostwa Świata powinny przekształcać się powoli w coś pokroju Formuły 1? A może powinny pozostać tu, gdzie są… i powoli dogorywać?

WRC
Podaj dalej

Pora na rewolucję w kalendarzu WRC?

Każdy fan WRC chciałby, aby Rajdowe Mistrzostwa Świata były kiedyś tak popularne, jak Formuła 1. Oczywiście jest to raczej nieosiągalne. Natomiast – kto wie – może wystarczyłoby podjąć kilka ciekawych, rewolucyjnych decyzji i sytuacja mistrzostw by się poprawiła? Naturalnie na sam start mistrzostwa musiałyby mieć o wiele więcej do zaoferowania. Tak, aby chętniej dołączali nowi producenci a zarazem nowi sponsorzy. Nie miałbym nic przeciwko kilku zespołom fabrycznym, ale oprócz tego kilku zespołom klienckim – tak, jak ma to miejsce w Formule 1.

WRC
fot. Jaanus Ree / Red Bull Content Pool

W F1 istnieją pewne konkretne powiązania. Red Bull tworzy jedną rodzinę z VCARB. Ferrari jest połączone z Haasem a swego czasu było jeszcze z Sauberem. Williams jest w pewnym sensie zapleczem Mercedesa i tak dalej. Te zażyłości są różne. W jednym przypadku chodzi o silniki, w innych o jakąś bliżej nieokreśloną współpracę technologiczną… a jeszcze w innych po prostu, o zespół juniorski. Nie miałbym zupełnie nic przeciwko temu, gdyby w WRC powstały zespoły prywatne obsługujące samodzielnie Toyoty, Hyundaie i Fordy z kategorii Rally1. W mistrzostwach na pewno potrzebny jest większy ruch. Ale zostawmy to na moment. Chciałbym się skupić na kalendarzu WRC.

Jaki powinien być kalendarz?

Osobiście uważam, że wizyta WRC w Arabii Saudyjskiej to fenomenalna informacja dla mistrzostw. Jasne, konserwatywni fani będą narzekać. Bo daleko, bo kraj bez tradycji rajdowych i tak dalej. I co z tego? Formuła 1 rozgrywa cztery wyścigi na Bliskim Wschodzie. I to dwa pierwsze i dwa ostatnie w sezonie. Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, aby do Arabii Saudyjskiej w WRC dołączyły chociażby Zjednoczone Emiraty Arabskie, albo Katar. Jeśli ktoś uważa, że Katar jest za mały, to znaczy, że nie ma pojęcia o czym mówi. Rozgrywany jest tam chociażby Rajd Kataru – runda mistrzostw Bliskiego Wschodu, która w tym roku miała 200 kilometrów oesowych i wygrał ją Pierre-Louis Loubet przed Madsem Ostbergiem.

WRC
fot. Jaanus Ree / Red Bull Content Pool

Chodzi mi o to, że Bliski Wschód oznacza pieniądze. Gdyby wizyty w takich krajach nie było opłacalne dla mistrzostw, Formuła 1 nie przeprowadziłaby tam nawet jednej rundy. To samo dotyczy WRC. Gdyby wizyta w Arabii Saudyjskiej nie była opłacalna, nikt nie zorganizowałby tam rundy. Osobiście w perfekcyjnej wersji kalendarza widziałbym dwie rundy na Bliskim Wschodzie – właśnie w Katarze i Arabii Saudyjskiej. To egzotyczne kierunki, natomiast tam są pieniądze, których WRC potrzebuje.

Bez klasyków ani rusz

Egzotyka egzotyką, ale bez klasyków ani rusz. Dokładnie tak, jak w F1 – gdzie oprócz rund na Bliskim Wschodzie, w Australii, czy Stanach Zjednoczonych, są też klasyczne tory europejskie. W WRC oprócz Arabii Saudyjskiej i Kataru widziałbym też klasyki, takie jak Monte Carlo, Szwecję, Safari, Portugalię, Finlandię, czy Akropol. Natomiast tutaj koniecznie musiałyby powrócić też takie rajdy, jak Niemcy, czy Wielka Brytania. To ogromne rynki motoryzacyjne. Ogromne zagłębie fanów rajdów.

WRC
fot. Jaanus Ree / Red Bull Content Pool

Brak tych imprez w WRC to według mnie kompletne kuriozum. Już pal licho całą wartość historyczną i tradycje. Ale przecież zespoły mają tam swoje bazy! Hyundai stacjonuje w niemieckim Alzenau i tam tworzy rajdówki, a M-Sport ma siedzibę w brytyjskim Dovenby. Tych „za” w przypadku Niemiec i Wielkiej Brytanii jest zdecydowanie więcej, niż „przeciw”. W ogóle… są jakiekolwiek „przeciw”? I nie miałbym problemu z tym, aby na tych 7 rundach europejskich się zakończyło. Ewentualnie z jakimiś rundami wymiennymi – np. pomiędzy Polską, Estonią i Łotwą.

Co dalej?

Pamiętajmy o tym, że to są mistrzostwa świata, a nie mistrzostwa Europy. Chile, czy Paragwaj, to dobre miejsca na rundę południowoamerykańską. Osobiście rozważyłbym tutaj też powrót Argentyny, natomiast… znów – to może być runda wymienna. Bardzo dobra dla mistrzostw jest runda w Japonii, chociaż osobiście chciałbym, aby WRC zawitały też do Chin. To potężny rynek, którego mistrzostwa świata potrzebują. Koniecznością jest też wizyta w Australii, bądź Nowej Zelandii. No i oczywiście w USA. Myślę, ze nie trzeba przytaczać tutaj argumentów, bo każdy rozumie, dlaczego to niezbędne.

Idealny kalendarz WRC na przyszłość:

1. Monte Carlo
2. Szwecja
3. Arabia Saudyjska
4. Safari
5. Portugalia
6. Niemcy
7. Finlandia
8. Akropol
9. Chile (Paragwaj, Argentyna)
10. USA
11. Wielka Brytania
12. Katar
13. Chiny
14. Japonia
15. Australia (Nowa Zelandia)

Przeczytaj również