Lewis Hamilton jest najlepszy na świecie
Nikt inny nie dowiózłby tego zwycięstwa. Jak wielkim Lewis jest geniuszem, skoro potrafił dowieźć to zwycięstwo w bolidzie, który nie jest najlepszy w stawce? W bolidzie, w którym opony są kompletnie zużyte. Ze znakomitym rywalem na plecach. Rywalem, który trzy razy w trakcie okrążenia może używać DRS-u i zbliżać się na „striking distance”.
Przecież Verstappen miał go na widelcu. Dojechał do niego pięć okrążeń przed końcem wyścigu, jadąc na miększej i bardziej świeżej mieszance. Wcześniej odrabiał bardzo dużo, po kilka dziesiątych na okrążenie. Jakim więc cudem nie potrafił go wyprzedzić? Istnieje niby ta stara prawda, że dogonić to jedno, a wyprzedzić to drugie. Ale nie w tych czasach. Nie w czasach DRS-u z tak długimi prostymi. W tych czasach wyprzedzanie to pestka. Ale nie wyprzedzanie Lewisa Hamiltona walczącego o zwycięstwo.
Max Verstappen wciąż ma problem z głową?
No właśnie chyba nie ma. Holender gonił Hamiltona, a później nagle go wyprzedził, chociaż zrobił to w nieregulaminowy sposób. Jak to się ładnie mówi, zyskał pozycję poza torem. Dlatego musiał ją oddać. No właśnie – musiał, czy nie musiał? Red Bull tłumaczy, że sędziowie nakazali Maxowi oddać pozycję. On sam twierdzi, że chciał zostać z przodu i odjechać na 5 sekund, aby zniwelować konsekwencje ewentualnej kary.
Tylko tu nasuwa się pytanie, czy Max by Lewisowi odjechał? Może faktycznie lepiej było puścić Brytyjczyka jak najwcześniej i potem próbować wyprzedzić go po raz drugi? Max był zły, był wściekły. Natomiast z drugiej strony Holender nie przeszarżował. Nie zrobił nic głupiego i potrafił docenić 18 punktów za 2. miejsce. I to jest znakomita wiadomość na starcie tego sezonu. Głowa tym razem nie zawiodła.
Nowy układ sił?
No właśnie. Czy mamy do czynienia z nowym układem sił? Mercedes w trakcie weekendu w Bahrajnie nie wygrał oprócz wyścigu żadnej sesji. Żadnego treningu, ani żadnego segmentu kwalifikacji. I na pewno nie była to żadna zasłona dymna, bo w Q3 każdy pojechał tyle, ile daje samochód… i znów Mercedes przegrał. Red Bull ma w tym sezonie najlepszy bolid w stawce.
I na razie to by było na tyle, bo reszta jest jednak wyraźnie z tyłu. Chociaż może właśnie za plecami Red Bulla i Mercedesa będzie najciekawiej. McLaren jest bardzo mocny, Ferrari wykonało znaczący postęp względem poprzedniego sezonu, nie możemy lekceważyć Alpha Tauri… a Aston Martin przecież nie może być aż tak słaby, jak pokazał to Bahrajn. W dodatku Alpine ma Fernando Alonso. I nagle mamy realnie pięć teamów, których kierowcy mogą bić się o minimum piąte miejsce w każdym wyścigu.
Yuki Tsunoda show
Japończyk wszedł do F1 i z miejsca stał się ulubieńcem kibiców. Mówi się o tym wprost – nie ma obecnie w cyrku F1 kierowcy, który budziłby taką sympatię, jak Yuki. To raz, że jest sympatycznym, fajnym facetem. Ale dwa – jak on jeździ! Drugie miejsce w Q2, 0,108 s za Verstappenem? To było prawdziwe WOW!
Wiadomo, Tsunoda nie mógł dojechać na drugim miejscu w wyścigu. Nie o to chodzi. Ale jechał na dziesiątym miejscu i na ostatnim okrążeniu pierwszego wyścigu w F1 w karierze bezpardonowo zaatakował Lance’a Strolla. I już – zamiast punkcika, są dwa punkciki. Część ekspertów jest zgodna – to prawdopodobnie najlepszy młody kierowca, jaki zawitał do Formuły 1 w trakcie kilku ostatnich lat.
Gdzie jest Sebastian Vettel?
Sebastian Vettel aktualnie jest cieniem samego siebie. Aktualnie, czyli od paru lat. Ładnie podsumowali to komentatorzy podczas wyścigu. Można zyskiwać dziesiętne części sekund w swojej jeździe, można się poprawiać. Natomiast problem zaczyna się wtedy, kiedy te dziesiątki zaczyna się tracić, bo kiedy się je straci, praktycznie nie da się ich odzyskać.
Seb stracił te dziesiątki w zeszłym roku. Nie będziemy go jeszcze skreślać, nawet pomimo faktu, że Niemiec w sobotę odpadł już w Q1, a potem w wyścigu miotał się gdzieś pomiędzy Haasem i Williamsem. W dodatku doprowadził do kolizji i tradycyjnie obwinił za nią cały świat. Tradycyjnie zapominając o tym, że to on jest głównym winowajcą. A tym Astonem przecież da się pojechać, jest tam potencjał. Czy naprawdę Vettel jest już gorszym kierowcą od Lance’a Strolla?
Casus Mazepina
Patrzyło się na to źle. Może wręcz tragicznie. Czy Nikita Mazepin jest najgorszym kierowcą, jaki trafił do F1 od lat? Na to wyróżnienie naprawdę trzeba zasłużyć, biorąc pod uwagę, że nie tak dawno temu do królowej motorsportu trafił chociażby Nicholas Latifi. Ale Mazepin był fatalny. Co chwilę się obracał, nie potrafił wykonać jednego dobrego okrążenia.
W kwalifikacjach to był przecież prawdziwy show. Obracał się, blokował tor, wyprzedzał na okrążeniu wyjazdowym tam, gdzie nie wolno tego robić. Pojawił się facet, który ma przeświadczenie o tym, że wszystko mu wolno. Facet, który po tragicznych kwalifikacjach startuje do wyścigu i wylatuje z toru po swoim błędzie, rozbijając bolid na pierwszym okrążeniu. No cóż…