Kamila Kawalca miałem okazję poznać parę lat temu, podczas kiedy śląska rajdowa amatorka rozwijała się w niewiarygodny sposób. Od tego czasu „Kawalerro” wykonał spory postęp. Przesiadł się do Renault Clio III RS i zdobył mistrzostwo Śląska w nowej klasie RallyN1. Rajd Barbórka był dla załogi Kawalec / Krzyżowski zwieńczeniem sezonu.
Duet walczył w klasie R2. Oznacza to, że za rywali miał załogi w Porsche 997 GT3, przepotężnych BMW, czy nowoczesnych, niesamowicie rozwiniętych technologicznie autach Rally4. Z oczywistych względów walka o zwycięstwo Clio III RS nie wchodziła w grę. Mam wrażenie, że „Kawalerro” wycisnął z tego auta absolutnie wszystko, co się dało. W stawce 14 załóg, które dojechały do mety Barbórki, Kawalec zajął 7. miejsce. To naturalnie nie uprawniało do startu na Karowej… ale organizator zawsze ma prawo zaprosić tam wybrane załogi. Tempo Kawalca i Krzyżowskiego w Clio musiało zrobić wrażenie, dlatego panowie pojawili się na Karowej, aby wykonać przejazd pokazowy.
I w tym momencie zadziała się magia. Kawalec przejechał Karową w taki sposób, że ludziom z wrażenia opadły szczęki. Nie mówię tutaj tylko o kibicach, którzy nagrodzili załogę ogromnymi brawami. Ale nawet eksperci w studio, komentujący to, co działo się na trasie, byli zachwyceni sposobem, w jakim beczki przejechał Kawalec.
Cichy bohater zaskoczył wszystkich…
Jestem skłonny powiedzieć, że w ich głosie wyczuwalne było większe podniecenie, niż po przejazdach wielu czteronapędówek. Dało się usłyszeć opinie, że dawno żaden kierowca samochodu z napędem na przód nie zrobił na nich tak ogromnego wrażenia. I mówili to eksperci telewizyjni, ale także sami zawodnicy. Studio odwiedzali przecież i Jakub „Colin” Brzeziński i Marcin Gagacki. Wszyscy byli jednego zdania – to był przejazd absolutnie fenomenalny. Zresztą Gagacki stwierdził, że gdyby to był przejazd na czas, to wynik byłby rewelacyjny. Samochód zrobił dokładnie to, czego oczekiwał od niego kierowca.
Gagacki mówił później w studio, że Kajetanowicz ma przewagę na Karowej i Barbórce m.in. dlatego, że nie omijał szczebli rozwoju. Zaczynał karierę od KJS-ów, gdzie musiał się nakręcić kierownicą między pachołkami i w sposób idealnie wyczuć każdy samochód. Oczywiście zachowując wszelkie proporcje – Kawalec też wywodzi się z KJS-ów. Też ma za sobą setki przejechanych kilometrów między pachołkami i setki kilometrów krótkich, technicznych prób. Jego przejazd Karowej naprawdę był zachwycający. Było widać, że wie jak to robić…
Są tacy, którzy pytali wprost… czy ktoś w kolejnych edycjach na Karowej będzie w stanie pokonać beczkę ośką w taki sposób? Kamilu – ogromne brawa. To było imponujące.