Dlaczego walka w ERC tak bardzo się skomplikowała?
Cykl ERC często uznawany jest za najtrudniejszy w świecie rajdów samochodowych. Oczywiście jakościowo lepsi zawodnicy startują w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Również największe gwiazdy w autach Rally2 rywalizują w cyklu WRC 2. Kwestia w tym, że w WRC 2 często stawka tych aut Rally2 jest nieco okrojona. Nawet jeśli jest ich więcej, bywają problemy z jakością. Część to owszem – absolutny światowy top. Natomiast część to po prostu pasjonaci, którzy spełniają swoje marzenia i traktują te starty hobbystycznie. Dysproporcja potrafi być tam bardzo mocno widoczna.
Mam takie wrażenie, że w ERC ogólny poziom sportowy ścisłej czołówki jest jednak nieco niższy. Więcej jest natomiast załóg na zbliżonym poziomie. Oprócz stałych uczestników cyklu dochodzą do tego również miejscowi, bo rundy Rajdowych Mistrzostw Europy w zdecydowanej większości są też rundami krajowych mistrzostw. W Skandynawii najmocniejsi są Skandynawowie, w Estonii Estończycy, w Rzymie Włosi, na Barumce Czesi itd. Oczywiście można zakładać, że gdyby w pełnym sezonie ERC startowali chociażby Oliver Solberg, Sami Pajari, czy Yohan Rossel, sytuacja mogłaby wyglądać nieco inaczej. Ale nie mam co do tego pewności. Wydaje mi się, że lokalni matadorzy tak czy inaczej bardzo mocno mieszaliby w tej rywalizacji.
Najtrudniejszy cykl świata?
Dostajemy zatem cykl, w którym mnóstwo załóg prezentuje bardzo zbliżony poziom. Cykl, w którym w grono stałych uczestników ERC wplątują się miejscowi walczący w swoich krajowych mistrzostwach. Nie twierdzę, że Rajdowe Mistrzostwa Europy to najlepszy cykl rajdowy świata pod względem poziomu sportowego. Tak pewnie nie jest. Natomiast może być on najtrudniejszy i najbardziej wymagający pod względem rywalizacji i ciułania punktów.
Ta sytuacja przypomina mi nieco to, co działo się w minionych latach w cyklu Długodystansowych Mistrzostw Świata. Przez pewien czas w królewskiej kategorii WEC startowała Toyota oraz kilka zespołów prywatnych. Japończycy wygrywali wszystko jak leci, bez większych problemów. Już w tym sezonie mamy fabryczne ekipy m.in. Cadillaca, Porsche, BMW, Alpine, Ferrari, czy Peugeota. Do tego dochodzą ekipy prywatne, których poziom zrównuje się na podstawie Balance of Performance. Zamiast dwóch prototypów walczących o zwycięstwo mamy ich aż 19. W ERC jest podobnie. Każdy rajd jest dla nas zagadką, bo teoretycznie wystarczy drobna zmiana charakterystyki imprezy i ktoś, kto wcześniej z trudem łapał się w punkty, nagle walczy o podium.
Mistrz bez wygranej?
Liderami ERC po sześciu rundach sezonu są Hayden Paddon i John Kennard. Nowozelandczycy zgromadzili do tej pory 96 punktów. 82 oczka na swoim koncie mają Mathieu Franceschi i Andy Malfoy, zaś znajdujący się na trzecim miejscu Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk mają 72 punkty. Żadna z tych trzech załóg nie wygrała w tym sezonie rajdu. Ba – całe to grono w tym sezonie zaledwie trzy razy znalazło drogę na podium. W gronie sześciu różnych triumfatorów mamy pięć załóg, które pojechały tylko jeden rajd. Są to Yoann Bonato (Wyspy Kanaryjskie), Oliver Solberg (Skandynawia), Georg Linnamae (Estonia), Andrea Crugnola (Rzym) i Dominik Stritesky (Barum). Zresztą zwycięzca Rajdu Węgier, czyli Simone Tempestini, też nie przejechał wszystkich rund sezonu.
Mistrz Europy bez żadnego wygranego rajdu? Teoretycznie jest to możliwy scenariusz. I nie byłaby to zresztą nowość. W 2019 roku Chris Ingram sięgnął po tytuł w ERC nie wygrywając ani jednej rundy. W przypadku dwóch ostatnich sezonów mistrz wygrywał tylko jeden rajd. Hayden Paddon w 2023 roku wygrał tylko Rajd Fafe a rok wcześniej Efren Llarena triumfował wyłącznie na Rajdzie Azorów. Również Kajetan Kajetanowicz, który trzykrotnie wygrywał cykl ERC, dwa razy dokonał tego wygrywając tylko jedną rundę w sezonie. W mistrzostwach Europy w drodze do tytułu liczy się przede wszystkim skuteczność. Regularne punktowanie i minimalizowanie strat wśród lokalnych kierowców.
Czołówka ERC dojdzie do głosu?
Scenariusz z 2019 roku może, aczkolwiek nie musi się powtórzyć. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że do końca sezonu pozostały dwie rundy, które zadebiutują w ERC. Są to Rali Ceredigion w Walii oraz Rajd Śląska, który zakończy sezon. Jeśli chodzi o brytyjską rundę, do rywalizacji zgłosiło się tylko 19 załóg w autach Rally2. Aż 13 z nich to kierowcy lokalni, tj. z Wielkiej Brytanii, bądź Irlandii. Czołówkę brytyjskiego czempionatu tworzą aktualnie William Creighton, Chris Ingram i Keith Cronin. Pytanie, czy ich tempo będzie na tyle wysokie, aby wygrać ten rajd z przedstawicielami ERC? Do tego dochodzi Irlandczyk Jon Armstrong, który jest stałym uczestnikiem mistrzostw Europy, ale do tej pory nie stał w nich na podium. Ba – nie było go nawet w TOP 5.
Cały czas mam takie przekonanie, że akurat w Walii „siła rażenia” kierowców lokalnych może być jednak nieco niższa, niż w przypadku Rajdu Barum, Rzymu, Estonii, czy Skandynawii. Natomiast… oczywiście mogę się mylić. Również w przypadku Rajdu Śląska stali uczestnicy ERC mogą mieć nieco ułatwione zadanie. Nie wydaje się to wielce prawdopodobnym, aby stawka RSMP była tutaj w stanie dyktować tempo. Chociaż nie oznacza to, że nie mamy szans na polskie zwycięstwo. Tutaj oczywiście największe szanse będziemy pokładać w Miko Marczyku i Szymonie Gospodarczyku. Oni w przeszłości dwukrotnie wygrali ten rajd – oczywiście w czasach kiedy ten był wyłącznie rundą mistrzostw Polski.
Zdjęcia: @World / Red Bull Content Pool