Najlepszy kierowca świata. Lewis Hamilton zachwycił w Brazylii nawet swoich wrogów – jak on to zrobił?

Wyścigowy weekend Formuły 1 w Brazylii był imponujący. Imponujący głównie za sprawą jednego kierowcy. Lewis Hamilton przypomniał wszystkim dlaczego jest uznawany za najlepszego kierowcę na świecie i jednego z najlepszych w całej historii sportu.

Najlepszy kierowca świata. Lewis Hamilton zachwycił w Brazylii nawet swoich wrogów – jak on to zrobił?
Podaj dalej

Max Verstappen mistrzem świata – takich słów użyłem, kiedy dowiedziałem się o wszystkich karach, jakie zebrał na siebie Lewis Hamilton jeszcze przed wyścigiem kwalifikacyjnym, sprinterskim. Przypominam, że na wyścig sprinterski o dystansie 24 okrążeń Brytyjczyk został oddelegowany na ostatnie pole startowe. Był to efekt dyskwalifikacji z sesji kwalifikacyjnej ze względu na niezgodne z regulaminem skrzydło DRS.

lewis hamilton max verstappen grand prix brazylii formuła 1 f1
Fot. Mercedes Media / Wolfgang Wilhelm

Skrzydło DRS może otwierać się maksymalnie na 85 mm. Według Toto Wolffa nieregulaminowa różnica miała w tym przypadku wynosić jakieś 0,02 mm. Komentatorzy starali się znaleźć jakieś sensowne porównanie. Oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że skrzydło w samochodzie Lewisa otwierało się szerzej, niż w innych samochodach. Szerzej… to naprawdę za dużo powiedziane. To była różnica właśnie 0,02 mm, czyli grubości dwóch ludzkich włosów – o tyle szerzej.

Oczywiście przepis jest przepisem. Skoro skrzydło otwierało się szerzej, niż dopuszcza to regulamin, to należała się kara. W jej wyniku Lewis do wyścigu kwalifikacyjnego nie wystartował z pole position, które wcześniej wywalczył, tylko… z ostatniego, 20. miejsca. Dodatkowo ciążyła nad nim wizja startu do niedzielnego wyścigu z przesunięciem o pięć pozycji. Czyli do miejsca, które zająłby w wyścigu kwalifikacyjnym, sprinterskim i tak należało dodać jeszcze pięć miejsc za wymianę silnika spoza puli, limitu. Max mistrzem – wtedy użyłem dokładnie takich słów. O czymś zapomniałem…

lewis hamilton max verstappen grand prix brazylii formuła 1 f1
Fot. Mercedes Media / LAT Images

Zapomniałem, że Lewis Hamilton to najlepszy kierowca świata

Przed startem wyścigu sprinterskiego Max miał 312,5 punktów i startował do niego z pole position. Lewis miał z kolei punktów 293,5. Różnica wynosiła zatem 19 oczek. Należało zakładać, że Max wygra wyścig sprinterski i dopisze do swojego dorobku 3 punkty, czym zwiększy przewagę do 22 oczek. Co mógł zrobić Lewis na dystansie 24 szybkich okrążeń? Przebić się na 10. miejsce? Może. To i tak oznaczałoby start do głównego, niedzielnego wyścigu z 15. pola startowego. Max głównym faworytem do wygranej, Lewis do zajęcia… może 5. miejsca w niedzielę? Wizja była pesymistyczna – Verstappen mógł powiększyć swoją przewagę nawet do 37 punktów… albo i więcej. To byłby koniec.

lewis hamilton max verstappen grand prix brazylii formuła 1 f1
Fot. Mercedes Media / LAT Images

Ale zamiast 37 punktów… jest 14. Zamiast stracić szanse na tytuł i zdecydowanie powiększyć swoją stratę, Lewis ją zmniejszył. Jak do tego doszło? Jak to jest w ogóle możliwe? Po wszystkich karach Mercedes wystosował komunikat. Stwierdzili tam, że nie będą się od niczego odwoływać. Przekaz był jasny – my pokażemy jak się to robi na torze, a nie przy stoliku sędziowskim.

Pierwszy element magii zaobserwowaliśmy w wyścigu sprinterskim. Hamilton wyprzedzał rywali, jakby ci jechali bolidami Formuły 2. Z 20. miejsca na przestrzeni 24 okrążeń awansował na… 5. miejsce! – Na której pozycji ukończył Hamilton? – zapytał przez radio Fernando Alonso. – Na piątej – odpowiedział mu inżynier. – Ha ha ha… OK – odparł hiszpański mistrz świata, który przyjął ten fakt z lekkim niedowierzaniem. Wyczyn Lewisa zrobił na nim wrażenie.

Jeśli on awansuje z ostatniego na piąte miejsce na dystansie 24 okrążeń to… nie wiem, może powinien jechać na trzech kołach, żeby miał trochę trudniej. Ten facet jechał w zupełnie innej lidze, niż my wszyscy – powiedział Lando Norris po wyścigu sprinterskim.

Ile da radę wycisnąć?

Po imponującym wyścigu kwalifikacyjnym Lewis i tak startował do wyścigu głównego, niedzielnego, z 10. pola startowego. Eksperci zastanawiali się, co może z tego wycisnąć? Da radę dojechać do podium? Pewnie tak – Red Bulle uciekną, Valtteri Bottas go na końcu przepuści i zajmie co najwyżej 3. miejsce. I tak dobrze, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.

Fot. Mercedes Media / LAT Images

Tymczasem Hamilton na przestrzeni dosłownie kilku okrążeń znalazł się na 3. miejscu w czystej, sportowej walce. Pojawił się samochód bezpieczeństwa, który zniwelował różnice czasowe, natomiast robotę dla Maxa wykonywał jego zespołowy kolega, Sergio Perez. On za wszelką cenę trzymał Hamiltona za sobą, a Verstappen spokojnie sobie odjeżdżał przy zielonej fladze. Przewagę pogłębił jeszcze wirtualny samochód bezpieczeństwa – Perez niby jechał tyle ile trzeba, ale trochę wolniej. Holender stopniowo zyskiwał więc kolejne dziesiąte części sekundy.

To wszystko zdało się na nic. Neutralizacje się skończyły, Lewis połknął Pereza i pojechał za Verstappenem. Przy pierwszej próbie wyprzedzenia obaj panowie wyjechali poza tor – obyło się bez kar. Natomiast oznaczało to wyłącznie odłożenie wyroku na później. Hamilton dojechał, wyprzedził jak juniora i odjechał. Verstappen nie miał absolutnie żadnej możliwości odpowiedzi i z każdym okrążeniem tracił do lidera kolejne sekundy.

lewis hamilton max verstappen grand prix brazylii formuła 1 f1
Fot. Mercedes Media / LAT Images

14 punktów różnicy, 3 wyścigi

W tym momencie sezonu wszystko może się zdarzyć. Tym bardziej, że przed nami jeszcze m.in. dwa wyścigi na kompletnie nowych torach, na których F1 jeszcze nigdy się nie ścigała. Oznacza to, że nikt nie ma absolutnie żadnych danych, a eksperci nie mają pojęcia który bolid może się lepiej spisywać. Pozostaje czekać. Hamilton na pewno nie odda korony tak łatwo, jak się niektórym wydawało.

Dopadłbym go prędzej, czy później. Takie było moje nastawienie – jadę po ciebie – opisywał nastroje w bolidzie Hamilton. – To jest prawdopodobnie najlepszy, jeśli w ogóle nie najlepszy weekend wyścigowy, którego doświadczyłem w mojej karierze – podsumował zwycięzca Grand Prix Brazylii. On zabrał zwycięstwo na zupełnie inny poziom. Wystartować z pole position i wygrać – to już jest trudne… ale OK – do zrobienia. Ale na przestrzeni całego weekendu zniwelować kary łącznie przesunięcia o 25 pozycji w dół i wygrać… To już jest inna liga. Grand Prix Kataru już w nadchodząc weekend!

Zdjęcie wyróżniające: Mercedes Media / LAT Images

Przeczytaj również