Dakar wkroczył w etap maratoński
O poranku zawodnicy wyruszyli z biwaku w Al Henakiyah i skierowali się na północ. Najpierw czekała na nich dojazdówka o długości 173 kilometrów, następnie przystąpili do odcinka specjalnego o długości 415 kilometrów. Ten kończył się już na biwaku w Al-Ula. Z racji tego, że to etap maratoński, zawodnicy na biwaku będą dzisiaj sami. Mechanicy z całymi zespołami udali się prosto do Hailu i nie będą dziś dostępni dla załóg. Uczestnicy Rajdu Dakar po raz kolejny są zatem zdani na siebie. Jeśli ich maszyny potrzebują napraw, zawodnicy muszą dokonać ich samodzielnie z ograniczonym zestawem narzędzi. Maraton – podobnie jak etap 48H Chrono – ma to do siebie, że pojazdy muszą przetrwać dwa dni jazdy bez ingerencji mechaników.
Oczywiście zasadnicza różnica między 48H Chrono i maratonem jest taka, że ten pierwszy to jeden etap dwudniowy, zaś w przypadku maratonu mowa o dwóch osobnych etapach w trakcie dwóch dni. Nieco lepsze będą też warunki noclegowe, bo tutaj mowa już o niemal pełnoprawnym biwaku w Al-Ula. Zawodnicy musieli odpowiedzieć sobie dziś na ważne pytanie. Jaka powinna być strategia? Czy opłaca się ryzykować, skoro po południu nie ma normalnego serwisu? W przypadku jakichkolwiek większych problemów trzeba było mieć świadomość, że mechanicy dostaną pojazdy w swoje ręce dopiero w czwartek po południu, po zakończeniu etapu do Hail.
Al-Attiyah minimalizuje straty
Najlepszym czasem popisali się dzisiaj Yazeed Al Rajhi i Timo Gottschalk. Niecałe 5 minut stracili do nich liderzy rajdu, czyli Henk Lategan i Brett Cummings. Właśnie te dwie załogi są obecnie na czele klasyfikacji generalnej. Lategan wciąż prowadzi, natomiast jego przewaga nad Al Rajhim zmalała do niecałych 7 minut. Trzeba też pamiętać o tym, że Saudyjczyk otrzymał wcześniej 4 minuty kary, więc w gruncie rzeczy panowie jadą niemal na równo. Trzecia w rajdzie załoga Mattias Ekstrom / Emil Bergkvist traci w tym momencie ponad 21 minut. Oczywiście kontekście Rajdu Dakar, który nie jest nawet na półmetku, nie jest to strata nie do odrobienia.
Problemy spotkały dziś Nassera Al-Attiyaha i Edouarda Boulangera. Najpierw otrzymaliśmy informację o tym, że lider zespołu The Dacia Sandriders zatrzymał się aby zmienić koło. Po około 20 kilometrach zatrzymał się ponownie, gdzie pomagała mu koleżanka z zespołu, Cristina Gutierrez. Dzięki jej pomocy jazdę udało się wznowić po 20 minutach. Katarczyk po przygodach tracił do lidera etapu ponad 45 minut. Stratę ostatecznie udało się zmniejszyć do 33 minut, natomiast to wciąż sporo. W tym momencie Al-Attiyah jest siódmy i traci do liderującego Lategana niecałe 36 minut. Pięciokrotnego zwycięzcy Rajdu Dakar nigdy nie można lekceważyć. Tym bardziej, że do końca rajdu pozostało jeszcze ponad 2800 kilometrów odcinkowych. Lider The Dacia Sandriders nie może już jednak pozwolić sobie na kolejne błędy.
Na szczycie bez zmian
W kategorii motocyklistów najlepszy był dzisiaj Daniel Sanders, czyli lider rajdu. Co więcej, sędziowie skorygowali wczoraj czas Australijczyka na jednym z etapów, przez co fabryczny zawodnik KTM-a ma teraz ponad 13 minut przewagi w rajdzie nad drugim Toshą Schareiną. Trzeci jest Ross Branch, który traci już ponad 26 minut. Najlepszy z Polaków Konrad Dąbrowski zajmuje aktualnie 23. pozycję. Jutro zawodnicy pokonają drugą część maratonu, mierząc się na trasie z Al-Ula do Hailu. Będzie to ostatni etap przed dniem przerwy.
Zdjęcia: A.S.O. / Antonin Vincent / DPPI