Przeszłość marki Arrinera była bardzo burzliwa. O nowościach dowiadywaliśmy się raczej rzadko – jeśli ktoś raczył nas poinformować. Niby były szumne zapowiedzi, niby miał być hit. No a wyszło jak zwykle. Chociaż nawet ówczesny wicepremier i minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki twierdził inaczej.
Obecny premier zachwycał się projektem Arrinery. Według niego Hussarya była czymś wyjątkowym. Za „money.pl” można przytoczyć nawet cytat Morawieckiego, który mówił, że „od czasów dwudziestolecia międzywojennego w dziedzinie przemysłu samochodowego nie zrealizowano w Polsce niczego na tak wysokim poziomie”. Później polityk dodał jeszcze, że Arrinera może konkurować z najbardziej uznanymi markami i jest to wielki pokaz polskiej technologii.
No rzeczywiście, Ferrari, McLaren, czy Lamborghini drżały przed Arrinerą. Podobno w Maranello szefowie codziennie zastanawiali się jak wygrać z falą polskich supersamochodów zalewających Italię. W niedalekim Sant’Agata Bolognese najpotężniejsze umysły w Lamborghini głowiły się nad tym, dlaczego Hussarya wypiera z rynku Aventadora i Huracana. Oczywiście trochę się tutaj śmiejemy. To oczywiste – im większe i „grubsze” są zapowiedzi, tym mocniejszy jest upadek.
A co z innymi projektami?
Jak twierdzi „money.pl”, Arrinera popadła w kłopoty finansowe, w grudniu sprzedała 98% akcji spółki Arrinera Technology. Pieniądze ze sprzedaży poszły na spłatę długów. Teraz marka myśli nad zmianą przedmiotu działalności, co wskazuje na to, że to koniec pięknej(?) historii o polskim supersamochodzie. Zresztą, wystarczy popatrzeć na akcje firmy, które od połowy 2019 roku wręcz szorują po dnie. Jedna akcja jest warta obecnie jakieś 10 groszy.
A Izera, czyli słynny polski samochód elektryczny? Najnowsza wzmianka pochodzi chyba z wczoraj, kiedy to przez komisję nie przeszła nawet ustawa dotycząca gospodarki leśnej, dzięki której możliwa byłaby wycinka lasów pod budowę fabryki w Jaworznie. Była już też informacja, że Izera będzie produkowana za państwowe pieniądze. Ci bardziej sprytni od razu stwierdzili, że to może być efekt jednego – nie znalazł się na ten projekt żaden inwestor. No ale tak… premiera projektu odbyła się pod koniec lipca 2020 roku. Mamy prawie czerwiec 2021 – czyli minął rok – i nie ma nawet zgody na wycinkę lasu pod fabrykę…
A polski „tor Formuły 1” Polonez Gate w Odrowążu? Miał być piękny tor, domki, hotel, restauracje, osiedle, miejsce na badania i rozwój. – Mamy nadzieję, że rozpoczęcie budowy nastąpi w 2019 roku. Chcielibyśmy, aby resort został oddany do użytkowania do 2020 roku – czytamy na stronie. I co? I jest połowa 2021 i roku nic nie wskazuje na to, aby tor kiedykolwiek powstał…