Cała sytuacja miała miejsce w Skrzyszowie. W terenie zabudowanym, przy ograniczeniu do 50 km/h, policjanci z Tarnowa sprawdzali prędkość kierowców. Ale wtedy pewien motocyklista uznał sobie, że nikt mu nie będzie mówił ile może jechać, a ile nie. Wypadł z zakrętu i już wszystko było oczywiste.
21-latek miał na liczniku 178 km/h, co oznacza, że dopuszczalną prędkość przekroczył o 128 km/h. Po zatrzymaniu okazało się, że mężczyzna nie miał nawet prawa jazdy na motocykl. Posiadał za to kategorie AM i B, natomiast to mu nie pomogło. Posiadał… bo oczywiście już nie posiada.
Tutaj nasuwa się pytanie, czy przy tak rażącym przekroczeniu przepisów odebranie uprawnień na 3 miesiące jest rozsądne. Czy jest to adekwatne do czynów. Ale nie nam to oceniać. Mężczyzna zrobił wszystko, aby motocykliści dalej mieli taką łatkę, jaką mają.