Mercedes i Red Bull chcą wojny. Zamiast się uspokoić, oni dolewają oliwy do ognia. Co to przyniesie?

Trwa weekend wyścigowy Grand Prix Węgier. Po wydarzeniach z Grand Prix Wielkiej Brytanii wszystkie oczy zwrócone są na dwa zespoły. Mercedes i Red Bull mają nastawienie iście wojenne. Czy to może skończyć się dobrze?

mercedes red bull
Podaj dalej

Weekend Grand Prix Węgier rozpoczął się od mocnego uderzenia już na konferencji prasowej. Tam oczywiście zebrali się Lewis Hamilton i Max Verstappen. Ich słowa oraz późniejsze czyny jednoznacznie sugerują, że i Mercedes i Red Bull chcą iść na wojnę. To potwierdza słowa, które padły tuż po zakończeniu wyścigu na Silverstone. Sytuacja zaszła już za daleko. W tym momencie nie wolno się z niej ot tak wycofać.

Max ewidentnie wciąż ma żal do Lewisa i nie boi się mówić o tym głośno i wprost. Holender potwierdził, że Lewis do niego zadzwonił, ale to nic nie zmienia. Verstappen potraktował zachowanie Brytyjczyka i całego zespołu Mercedesa jako zniewagę i brak okazania szacunku. Wiele osób ma już dosyć tej sytuacji. W komentarzach pod różnymi postami da się zauważyć zmianę nastrojów. Kibice mają dość ciągle żalącego się Christiana Hornera i Maxa, który cały czas nie potrafi się uspokoić.

Czas na lekturę…

– To mogło się zakończyć różnie. To twarde ściganie – obaj dają z siebie wszystko i o to chodzi w tym sporcie. Wyprzedziłby go, ale zahaczył o skrzydło na wyjściu z zakrętu. To było pechowe. Czasami się uda, czasami nie. Jeśli nie zostawisz Maxowi miejsca, to na pewno się spotkacie w zakręcie. Dlatego większość rywali mu ustępuje.

Czyja to wypowiedź? Tak, oczywiście, że Christiana Hornera. Z 2019 roku po Grand Prix Meksyku.

– Pierwszy zakręt był świetny. Max – to był cały Max Verstappen – poszedł na całość i świetnie ustawił bolid. Wcisnął się, nabrał dobrego tempa. Tak, zahamował trochę za późno i pojechał szeroko, to prawda. Dobrze, że Lewis się wypisał z tej walki, bo inaczej by wylądował w płocie.

Tak, to też wypowiedź Hornera. Tym razem po tegorocznym Grand Prix Hiszpanii.

– Dlaczego miałbym zmieniać mój styl jazdy? Zresztą, nie lubię rozmawiać o tym, co było. Co się stało, to się stało. Teraz mamy już kolejny weekend wyścigowy i będę cisnął tak jak zawsze. Robię swoje – mój styl jazdy będzie taki, jak zawsze.

A to już wypowiedź Maxa, trochę starsza. Jasno dał do zrozumienia, że będzie jeździł tak, jak zawsze.

Kiedyś im pasowało… a teraz już nie?

Po co te wszystkie wypowiedzi? Można odnieść wrażenie, że Horner od zawsze chwalił agresywny styl jazdy Verstappena. Zawsze mu się to podobało, zawsze temu przyklaskiwał. No tak – dopóki ten agresywny styl jazdy nie wsadził w końcu Holendra na ścianę. Nagle już mu się to nie podoba? Nagle Horner nie mówi, że Max ma super styl jazdy, że mogło być różnie, ale to było twarde ściganie i o to w tym chodzi? Że ten incydent był pechowy… ale to był cały Max, który idzie na całość?

Verstappen też już zapomniał o swojej dewizie, że co było to było i trzeba o tym zapomnieć? Dać z siebie wszystko w kolejnym wyścigu? Nagle agresja Red Bulla i samego Verstappena są przeciwko nim. A oni zamiast sobie z tym poradzić, od 2 tygodni narzekają i szukają dziury w cały. Bo ten jeden raz ktoś odważył się zagrać tak ostro i odważnie, jak oni. „Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.”

Czy uważam, że winnym zdarzenia w Grand Prix Wielkiej Brytanii był Lewis Hamilton? Tak. Czy uważam, że był to incydent wyścigowy i kara była odpowiednia? Tak. Czy Max też miał w tym swój udział? Chyba tak. Czy męczy mnie to ciągłe narzekanie Maxa i Hornera? Bardzo. A wreszcie… czy tak samo jak ja uważa 95% ekspertów od F1? Oczywiście, że tak. Powtórzyłem w tym momencie tylko ich słowa, bo mówili to w każdej analizie od razu po wyścigu na Silverstone.

Idą na wojnę…

Red Bull idzie na wojnę. Mercedes też. Jeśli Horner sobie myślał, że zrobią burzę i Toto Wolff się wycofa, to grubo się mylił. Red Bull złożył oczywiście jakieś nowe protesty, te protesty znów zostały odrzucone, a wtedy Wolff i Mercedes zaatakowali kolejnym oświadczeniem. Oczywiście, że przesadzonym i oczywiście, że w ten sposób wywołali burzę i zrobili teatrzyk. Czyli zachowali się dokładnie tak, jak Red Bull przez ostatnie dwa tygodnie.

– Zespół Mercedes-AMG Petronas F1 cieszy się z decyzji sędziów o odrzuceniu wniosku Red Bull Racing. Mamy nadzieję, że ta decyzja zakończy szeroko prowadzoną akcję szargania dobrego imienia i dyskredytowania Lewisa Hamiltona przez szefostwo Red Bulla.

Mniej więcej tak brzmiało oświadczenie Mercedesa. Cyrk? Ach, jeszcze jaki! Oczywiście jest to dolewanie oliwy do ognia. Wy nas atakujecie? No to my was też będziemy atakować. Wy gracie na emocjach i próbujecie sprawić, że kibice będą o nas źle myśleli? OK – my będziemy robili to samo. Chciałbym, żeby cała ta akcja skończyła się w mediach. Aby tam się rozgrywała, aby tam toczyła się wojna… i tyle. Ale mam takie wrażenie, że ona przeniesie się na tor.

3, 2, 1… werble… i jedziemy

Ta wojenka nie przyniesie nic dobrego. Przy pierwszej lepszej okazji Max będzie chciał wziąć rewanż na Lewisie. Z drugiej strony nie oczekujmy, że Lewis będzie się bezczynnie przyglądał jak młody Holender sobie na niego poluje. Jedno jest pewne – będzie iskrzyło! Ja już nie mogę się doczekać kolejnego wyścigu… a wy?

Przeczytaj również