Szaleństwo Tifosich po wyścigu F1 na Monzy
W niedzielę odbył się wyścig F1 o Grand Prix Włoch na legendarnym torze Autodromo Nazionale di Monza. Dosyć nieoczekiwanie po zwycięstwo sięgnął Charles Leclerc. Monakijczyk zdecydował się na ryzykowną strategię zaledwie jednego pitstopu. To przyniosło mu triumf nawet pomimo faktu, że Ferrari nie było w ten weekend najszybsze. Koniec końców – może zabrzmi to dziwnie – ale należy pochwalić strategów ekipy z Maranello za to, jak sobie to wymyślili. Oczywiście nie trzeba tutaj dodawać, że zwycięstwo Ferrari na Monzy oznaczało absolutne szaleństwo wśród kibiców. I dobrze – fajnie, że takie historie się zdarzają.
Drugi w niedzielę był Oscar Piastri a trzeci Lando Norris. No właśnie. McLaren po raz kolejny miał zdecydowanie najszybszy pakiet. Przecież dwójka w pomarańczowych bolidach startowała do rywalizacji z pierwszego rzędu. Oczywiście wiemy, że w tym sezonie to jeszcze nic nie oznacza – zwłaszcza w przypadku Norrisa, który notorycznie psuje starty i później musi odrabiać. Natomiast można tutaj zauważyć jeszcze inny problem. To, że Australijczyk i Brytyjczyk mogą między sobą walczyć i że ekipa z Woking nie potrafi wprost zaznaczyć, kto jest liderem zespołu.
Mogło skończyć się dubletem?
Zawodnicy McLarena na Monzy znów dostali zgodę na to, aby ze sobą walczyć. Taki pojedynek już na samym początku wyścigu sprawił, że Oscar Piastri wyszedł na prowadzenie a w ferworze walki Lando Norris stracił więcej, niż jedną pozycję. Sam manewr Australijczyka był piękny – to prawda. Natomiast czy powinien go wykonywać na zespołowym koledze? Tutaj mogą pojawić się spory. Z jednej strony chcemy walki i nie chcemy poleceń zespołowych. Z drugiej jednak… Formuła 1 to brutalny sport. To Lando Norris walczy o mistrzostwo świata i to on powinien być traktowany przez zespół priorytetowo.
To nie pierwszy raz w tym sezonie, kiedy dwójka McLarena walczy ze sobą na torze, a Piastri odbiera punkty Norrisowi w bezpośrednim pojedynku. Myślę, że wiele osób nawet nie chce wracać myślami do tej farsy, która miała miejsce na Hungaroringu przed przerwą wakacyjną. Na Monzy… no cóż. Piastri tak czy inaczej nie miał szans na to, aby dogonić Leclerca. Zbliżał się do niego zbyt wolno i nie miał możliwości, aby go zaatakować. Dlaczego w tym momencie zespół nie zadecydował o zamianie pozycji? Na logikę – dla Piastriego w tym momencie nie ma znaczenia, czy będzie drugi, czy trzeci. Dla Norrisa ma. Tymczasem przez tę niejasną sytuację w zespole i brak zdecydowania, Brytyjczyk stracił już w tym sezonie przynajmniej 9 punktów.
McLaren musi się ogarnąć?
Sytuacja w klasyfikacji konstruktorów wydaje się jasna. Prowadzi wciąż Red Bull, natomiast ich przewaga nad McLarenem stopniała do zaledwie 8 punktów. Śmiem podejrzewać, że już po kolejnym wyścigu w Azerbejdżanie, a najpóźniej po następnym w Singapurze, dojdzie tutaj do zmiany na pozycji lidera. I jeśli nie wydarzy się jakiś cud, Red Bull nie będzie w stanie skutecznie kontratakować. W tym momencie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to McLaren zdobędzie mistrzostwo wśród konstruktorów.
Natomiast co do klasyfikacji kierowców… tutaj sprawa się komplikuje. Lando Norris odrabia dystans do Maxa Verstappena, natomiast robi to zbyt wolno. Aktualnie różnica wynosi 62 punkty. Wystarczyły bardziej rozsądne decyzje strategów w ostatnich kilku wyścigach i różnica wynosiłaby… 53 punkty. Może w Woking nadszedł czas na to, aby powiedzieć sobie wprost. Lando walczy o tytuł, jest liderem zespołu i jeśli zajdzie taka potrzeba, to Oscar ma ustąpić mu miejsca? Nie bawmy się tutaj w poprawność polityczną i „dwóch równych kierowców”. To jest Formuła 1. Tak to działa od lat. Jest lider walczący o mistrzostwo oraz ten, który ma mu pomagać – koniec dyskusji.
Nowy mistrz w F1?
Do końca sezonu pozostało 8 rund. Oznacza to, że podczas każdego weekendu Norris musiałby odrabiać około 8 punktów, aby finalnie wyprzedzić Verstappena. Natomiast nie dojdzie do tego, jeśli zadanie będzie mu utrudniał jego zespołowy kolega. McLaren wciąż może zgarnąć w tym sezonie dwa tytuły. Może, tylko ktoś w Woking musi pójść po rozum do głowy i ustalić jasną strategię oraz przyporządkować odpowiednie pozycje w zespołowej hierarchii. Jeśli Norris ma być mistrzem świata już w tym roku, Piastri musi mu pomagać, a nie z nim walczyć.
Zdjęcie wyróżniające: Steven Tee / LAT Images / Pirelli Media