F1 na Węgrzech dla McLarena?
Umówmy się – większość postronnych kibiców ma już serdecznie dosyć dominacji Red Bulla i Maxa Verstappena. Ten sezon rozpoczął się mało obiecująco, bo Holender znów wygrywał. Co prawda już w mniej przekonującym stylu, ale jednak. Dominacja jednego zespołu, czy zawodnika, nigdy nie jest dobra. F1 traciła popularność – coraz mniej ludzi śledziło wyścigi, bo i po co? Skoro i tak z góry jasny był zwycięzca, a w wyścigach wiało nudą, nie było absolutnie żadnych podstaw do tego, aby włączyć transmisję. Na szczęście ten obraz się zmienił.
Myślę, że powinniśmy to sobie powiedzieć wprost. Red Bull nie jest już najmocniejszą siłą w stawce F1. To miano przejął McLaren, który notorycznie wygrywa kolejne sesje. Na Węgrzech ten obraz nawet się pogłębił, ale o tym za moment. W piątek odbyły się dwie sesje treningowe. W pierwszej najlepszym czasem popisał się Carlos Sainz, natomiast z najlepszym czasem całego dnia piątek kończył już Lando Norris, który zdemolował swoich rywali w drugim treningu. Sobotni trening był tym najszybszym i tutaj dublet zgarnęli kierowcy McLarena – Norris był przed Oscarem Piastrim a cała reszta straciła zdecydowanie więcej.
Pomarańczowa potęga
O godzinie 16:00 rozpoczęły się kwalifikacje. Na Hungaroringu od razu mieliśmy dosyć sporą niespodziankę. Już na etapie Q1 z walki o pole position wypadli George Russell i Sergio Perez. W przypadku Meksykanina oczywiście nie jest to żadne zaskoczenie. Drugi kierowca Red Bulla jest beznadziejny i w tym momencie nikt już nie wierzy w to, że on dotrwa do końca tego sezonu. Perez stał się pośmiewiskiem, a każdy kolejny weekend w jego wykonaniu jest gorszy. Natomiast Russell to przecież „Mr. Saturday”. On zawsze w kwalifikacjach był kapitalny, a Mercedes jest ostatnio na wznoszącej. Odpadnięcie Brytyjczyka w Q1 można nazwać ogromną sensacją.
W Q2 na dobrą sprawę nie wydarzyło się nic ciekawego, więc przejdźmy od razu do Q3. Tutaj swoją dominację potwierdził McLarena. Cudowne bolidy w barwie „Papaya Orange” zdominowały czasówkę. Ostatecznie po pole position sięgnął Lando Norris, który o 0,022 s pokonał swojego zespołowego kolegę Oscara Piastriego. Zaklepany pierwszy rząd w wyścigu dla McLarena. Coś fantastycznego. To od razu otwiera opcje strategiczne. Szanse na zwycięstwo dla pomarańczowych dzięki takiemu układowi zdecydowanie rosną.
Koniec dominacji, dziękujemy
Trzeci był Max Verstappen. Holender wszedł na swoje wyżyny, natomiast niewiele to dało. Co gorsza, on w wyścigu nie ma żadnych opcji strategicznych, bo jego zespołowy partner znowu rusza z tyłu stawki. Obok aktualnego mistrza świata w drugim rzędzie ustawi się Carlos Sainz, zaś za nimi pojawią się Lewis Hamilton i Charles Leclerc – przyszli zespołowi koledzy w Ferrari. Wyścig o Grand Prix Węgier na torze Hungaroring rozpocznie się w niedzielę o godzinie 15:00. Zawodnicy powalczą na dystansie 70 okrążeń, czyli nieco ponad 306 kilometrów.