Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Max Verstappen wygrywa. Wystarczyło jedno okrążenie…
Chyba wszyscy dzisiejszego popołudnia ostrzyliśmy sobie zęby na wybitną ucztę, którą miała zaserwować nam Formuła 1. Grand Prix Hiszpanii miało potencjał na kolejną niespodziankę w tym sezonie. Wszak z pole position startował Lando Norris. Bardzo dobrze przez cały weekend wyglądały też bolidy Mercedesa, a i Ferrari prezentowało się zdecydowanie lepiej, niż w Kanadzie. Max Verstappen nie mógł też liczyć na zespołową pomoc ze strony Sergio Pereza, bo Meksykanin startował przecież dopiero z szóstego rzędu. Układaliśmy sobie w głowie różne scenariusze…
Niestety, szybko okazało się, że żadnej niespodzianki raczej nie będzie. Lando Norris przespał start i do pierwszego zakrętu wjeżdżał już nie na 1., a na 3. pozycji. Wydaje mi się, że ten start będzie się śnił Brytyjczykowi jeszcze przez długi czas. Wystartował gorzej od Maxa Verstappena, a później wpuścił go do szczytu zakrętu od wewnętrznej. Holender miał tam zdecydowanie lepszą prędkość. Norris – czy tego chciał, czy nie – musiał odpuścić, bo te zakręt należał już do Verstappena. W przypływie szaleństwa kierowca McLarena mógł spróbować tam powalczyć, ale to mogłoby zakończyć wyścig nie tylko jemu, ale też Verstappenowi.
To nie miało szans powodzenia
Na tej walce pomiędzy Norrisem i Verstappenem skorzystał George Russell. Kierowca Mercedesa wystartował bardzo dobrze i objechał pierwszą dwójkę po zewnętrznej. Brytyjczyk został liderem wyścigu, natomiast… umówmy się – szanse na to, że utrzyma on za sobą Maxa, były znikome. Verstappen bez większych problemów dojechał do kierowcy Mercedesa, a później wyprzedził go na hamowaniu do pierwszego zakrętu. Bez problemów, bez walki… Red Bull przemknął i bardzo szybko zaczął budować przewagę.
I na tym w gruncie rzeczy ten wyścig się zakończył. Przynajmniej w kontekście walki o zwycięstwo. Raczej nikt o zdrowych zmysłach nie wierzył w to, że ktokolwiek będzie w stanie dogonić Verstappena, a później go jeszcze wyprzedzić. Tym bardziej, że Holender naprawdę dosyć szybko zaczął odjeżdżać. Kierowca Red Bulla jechał sobie swój spokojny wyścig, a za nim trzech Brytyjczyków walczyło ze sobą. Norris co prawda po zmianie opon zaczął zbliżać się do Holendra, ale… już to gdzieś widzieliśmy, prawda?
Znów to samo
Norris zbliżał się do Verstappena tylko dlatego, że kierowca Red Bulla mu na to pozwalał. Max jechał strategicznie, swoim tempem. Kiedy przewaga zbyt mocno malała, przyspieszał. Kiedy była na odpowiednim poziomie, zwalniał – i tak w kółko. Holender kontrolował ten wyścig. Stało się dokładnie to, co kilka tygodni temu we włoskiej Imoli. Tam też Norris gonił na ostatnich okrążeniach… i nic z tego nie wyszło. Wówczas Lando powiedział, że gdyby miał jeszcze kilka okrążeń, to kto wie? Tutaj może powiedzieć dokładnie to samo, ale moim zdaniem tych kilka okrążeń niczego by nie zmieniło. Ot – Verstappen po prostu w inny sposób kontrolowałby wyścig i tak czy inaczej nie pozwoliłby Norrisowi na to, aby ten się do niego zbliżył w zasięg DRS-u.
Trzecie miejsce na podium – za Verstappenem i Norrisem – zajął Hamilton, a czwarty był Russell. Za nimi solidarnie dojechała dwójka Ferrari – Leclerc przed Sainzem. Bardzo trudny wyścig ma za sobą ekipa Visa Cash App RB wspierana przez ORLEN. Niestety, ani Daniel Ricciardo, ani Yuki Tsunoda, tym razem nie byli w stanie powalczyć o punkty. Zespół miał swoje problemy w trakcie całego weekendu i niestety, wyścig był ich odzwierciedleniem. Teraz ekipa z Faenzy liczy na szybką poprawę i powrót do punktowania już w kolejny weekend – podczas Grand Prix Austrii.
Zdjęcie wyróżniające: Rudy Carezzevoli | Getty Images | Red Bull Content Pool