Marczyk i Gospodarczyk wygrali w Czechach więcej, niż sugeruje tabela z wynikami. Lepiej być nie mogło

Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk mają niezwykłe szczęście co do testów przed ich debiutem w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Najpierw Memoriał Kuliga i Bublewicza, teraz 40. Kowax Valašská Rally ValMez. Impreza, która wprost nie mogła wyjść lepiej. Tym bardziej, kiedy poszukamy „między wierszami”.

Marczyk i Gospodarczyk wygrali w Czechach więcej, niż sugeruje tabela z wynikami. Lepiej być nie mogło
Podaj dalej

Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk zajęli w 40. Kowax Valašská Rally ValMez 4. miejsce. Już ta pozycja sama w sobie na czeskim terenie to duży sukces. Ten wynik dał im również 3. miejsce wśród samochodów Rally2 i 2. miejsce w klasyfikacji mistrzostw Słowacji. Strata mniej, niż 1 sekundy na kilometr do zwycięzcy to w Czechach spore osiągnięcie. Nie udało się to w miniony weekend żadnemu zagranicznemu kierowcy, oprócz właśnie Marczyka.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

Ten wynik to jest duży sukces i trzeba to wyraźnie podkreślić. Z kim przegrali Polacy na trasach wokół Międzyrzecza Wołoskiego? Wygrał Vaclav Pech jr. jadący Fordem Focusem RS WRC. Sympatyczny zawodnik to 8-krotny mistrz Czech i 3-krotny mistrz Słowacji, startował w Valassce po raz 15, z czego po raz 11 stanął tu na podium. Drugi był Filip Mares, który startował w Valassce „dopiero” 6. raz. Były mistrz Europy juniorów i mistrz serii ERT. Trzecie miejsce to w końcu Jan Kopecky. 8-krotny mistrz Czech. Mistrz świata (WRC 2), Europy, Azji i Pacyfiku. W Valassce startował 12 raz. Po raz 9 stanął na podium, wcześniej wygrywał 5 razy i zwyciężał tu aż 68 oesów.

Mówimy o zawodnikach, którzy są absolutnymi rekordzistami. Kopecky i Pech to kierowcy, którzy od 20 lat rządzą czeskimi rajdami. W trakcie minionych 20 lat mistrzostwo u naszych południowych sąsiadów tylko 4 razy wygrywał ktoś inny. Myślę, że trudniej jest pokonać Czechów w Czechach, niż Finów w Finlandii, albo Włochów we Włoszech. Panują tam tak specyficzne warunki i konkurencja jest tak mocna, że pokonanie przykładowego Kopeckiego w Czechach graniczy wręcz z cudem. Zmierzam do tego, że to 4. miejsce za tymi tuzami to naprawdę znakomity wynik.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

Ciekawa zależność…

Na których odcinkach szczególnie podobali nam się Marczyk i Gospodarczyk? Należy wymienić tu próbę Rybi. Na drugim przejeździe Miko zajął tam 2. miejsce, ustępując Kopeckiemu o zaledwie 2,3 s. Próba Rybi w takiej konfiguracji używana była wyłącznie jeden raz w przeszłości. Jeden, niewielki fragment, używany był dwa razy.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

W sobotę Miko i Szymon wygrali jeden z odcinków – drugi przejazd próby Choryně. Nie trzeba wspominać, jak dużym osiągnięciem jest pokonanie Kopeckiego i Pecha choćby na jednym oesie. Fragment próby Choryně w tej samej konfiguracji używany był po raz ostatni w 2001 roku w Rajdzie Barum. Pech jechał już wtedy autem WRC. Mares miał 10 lat, Kopecky jechał w tym rajdzie starą Skodą Octavią, ale do próby Choryně już nie dojechał.

Do czego zmierzam? A no do tego, że Miko i Szymon radzili sobie znakomicie na próbach, które dla czeskiej stawki były nowością. Rybi i Choryně to przykłady takich „nowości” w harmonogramie i od razu mamy 2. miejsce i odcinkowe zwycięstwo. Stosunkowo większe straty załoga ORLEN Team notowała na trzeciej sobotniej próbie – Lešná. Tak, dobrze myślicie. Ten sam oes, w tym samym kierunku, często w identycznej konfiguracji, używany był już 7 razy w przeszłości, w tym w latach 2021, 2020, 2019, 2018 oraz 2017.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

Na pamięć

Na pewno zauważacie tu pewną zależność. Jeśli próba jest nowością, bądź też po raz ostatni używana była stosunkowo dawno temu, Czesi nie mają na niej przewagi. Wtedy Miko wchodzi i bez żadnych skrupułów kręci kapitalne czasy. Potrafi wygrać oes. Ale kiedy oes pojawia się w harmonogramie rok rocznie i czeska czołówka zna go na pamięć… to jak ich pokonać? Jak pokonać gościa, który przez ostatnich pięć lat co roku dwa razy przejeżdża sportowym tempem ten fragment drogi. Może jechać go bez notatek. Zna tam każdy zakręt, każdą dziurę, każde hamowanie.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

Dlatego osobiście uważam, że nie dało się pojechać tego rajdu lepiej. OK – zawsze da się coś zrobić lepiej, ale nie ma sensu tego rozpatrywać. Płynie z tego prosty i oczywisty wniosek – czyste tempo sportowe Marczyka jest porównywalne do Kopeckiego, Pecha, czy Maresa, czyli do trzech najmocniejszych czeskich zawodników. Czesi pokonali Polaków doświadczeniem. Znajomością oesów na pamięć. Pod względem tempa absolutnie nie ma się do czego przyczepić.

Nie patrzmy na wyniki

Ale cały czas mam z tyłu głowy to, że nie wyniki były w miniony weekend najważniejsze. Podium w mistrzostwach Słowacji, wygrany oes itd – OK, fajnie, ale nie to było najważniejsze. Najważniejsze były testy. Pech, Kopecky i Mares musieli się bić, ciąć na sekundy, bo to była ich impreza docelowa. To jest ich główny cykl. Miko i Szymon mieli taki komfort, że wszystko mogli, ale nic nie musieli. Dla nich 40. Kowax Valašská Rally ValMez był wyłącznie treningiem.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

Treningiem samochodu i opon. Należy podkreślić, że załoga ORLEN Team korzystała z egzemplarza Skody Fabii Rally2 evo świeżo odebranego z fabryki. „Nówka sztuka”, którą trzeba było odpowiednio sprawdzić w boju i przede wszystkim odpowiednio ustawić przed Rajdem Chorwacji. Bo przecież to Rajd Chorwacji będzie imprezą docelową – to cykl WRC jest głównym w tym roku. Wszystko, co działo się w Czechach, było wyłącznie przygotowaniem i testami.

Jak wspominałem, testami samochodu, ale też opon. Należy podkreślić, że załogi startujące w WRC muszą korzystać z ogumienia Pirelli. Nie ma tutaj wyboru. Więc Marczyk i Gospodarczyk musieli skupić się na tym, aby dobrze poznać te opony. Aby możliwie jak najlepiej zrozumieć to, jak one się zachowują w konkretnych okolicznościach. I znów należy powiedzieć wprost – Miko załatwił sobie pogodę na ten weekend. Lepiej być nie mogło.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

Kwiecień plecień…

Stojąc na trasie 40. Kowax Valašská Rally ValMez zrozumiałem na własnej skórze i bardzo dosadnie powiedzenie „kwiecień plecień”… W sobotę do południa lało jak z cebra. Kompletny pogodowy armagedon. Trasy były w koszmarnym stanie. Mokre, pełne błota. Dosłownie każdy zakręt mógł przynieść zmianę poziomu przyczepności. Był taki fragment z mocnym hamowaniem, gdzie problemy mieli chyba dosłownie wszyscy. Na drugiej pętli dalej było mokro, chociaż już nie padało a wieczorem w mieście na superoesie było już sucho.

W niedzielę było już wszystko na zmianę. Pierwsza pętla po suchym, potem zaczęło padać, potem pojawiły się nawet opady śniegu. Dosłownie wszystko i na zmianę. W jednym miejscu lało, 5 kilometrów dalej było sucho i „grzało” słońce. Kolejne 5 kilometrów dalej padał śnieg. Pod kątem doboru ustawień, czy też sprawdzenia nowych opon, warunki były wręcz wymarzone. Lepsze naprawdę trudno było sobie wyobrazić.

Marczyk Gospodarczyk Valasska

Główny sprawdzian za dwa tygodnie. Rajd Chorwacji – debiut załogi ORLEN Team w Rajdowych Mistrzostwach Świata. To tam trzeba pokazać wszystko, czego do tej pory Miko i Szymon się nauczyli. To jest impreza, do której tak sumiennie w ostatnim czasie się przygotowywali. A sama Valasska? Absolutnie pod każdym względem na plus. Również takim, że czescy kibice raz na zawsze nauczą się wymawiać nazwisko Marczyk po tym, jak w szoku przeglądali i komentowali wyniki kolejnych oesów.

Przeczytaj również