Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Marczyk i Gospodarczyk rozpoczęli Rajd Węgier
Rajd Węgier rozpoczął się od przejazdu przez superoes Kiralyszentistvan. Był to typowy odcinek specjalny dla kibiców. Jeden z zawodników nazwał go nawet swoistym „slalomem” i w gruncie rzeczy coś w tym jest. Jedna dłuższa prosta, kilka zakrętów, przejazd przez most… i już. Nieco ponad 2 kilometry próby miały w miły i przyjemny sposób rozpocząć nowy sezon Rajdowych Mistrzostw Europy. Powtórzmy jeszcze raz stare rajdowe porzekadło – to jeden z takich odcinków, na których rajdu nie da się wygrać, ale można go przegrać popełniając mały, ale kosztowny błąd.
Dodatkową atrakcją dla kibiców było to, że zawodnicy startowali do tej próby parami. Mieliśmy więc coś na kształt słynnych „wyścigów rajdowych”. Oprócz śledzenia czasów fajnie było rzucić okiem na to, kto jest lepszy w danej parze. To zawsze dodaje trochę smaczku. Kibice starania organizatora docenili i na próbie Kiralyszentistvan pojawili się dosyć tłumnie. Okolice Jeziora Balaton, piękna pogoda, fantastyczne samochody rajdowe i rywalizacja – czego chcieć więcej, prawda?
Skupienie na sobocie
Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk rozpoczęli rajd od niewielkich problemów. Załoga ORLEN Team zmierzyła się na próbie z Erikiem Caisem i Igorem Bacigalem. Niestety, Miko przestrzelił jeden z zakrętów i stracił tam kilka sekund. Dokładnie w tym samym miejscu problemy miało kilka innych załóg. Natomiast zawodnicy podkreślają, że rajd tak naprawdę zaczyna się dopiero jutro. Dzisiaj mamy ledwie krótką rozgrzewkę i strata kilku sekund w kontekście całej soboty i niedzieli na długich oesach tak naprawdę nic nie znaczy. Tym bardziej, że załoga wspierana przez ORLEN będzie miała znakomitą pozycję startową.
Ostatecznie superoes otwierający Rajd Węgier padł łupem Caisa i Bacigala. Drugie miejsce ze stratą 0,1 s zajęli Węgrzy Martin Laszlo i Viktor Ban, zaś trzeci ze stratą 0,8 s byli Hayden Paddon i John Kennard, a więc aktualni mistrzowie Europy. Tuż za podium uplasował się szutrowy mistrz Francji Mathieu Franceschi z Andym Malfoyem, zaś pierwszą piątkę skompletowali kolejni reprezentanci Węgier, Miklos Csomos i Attila Nagy. Niemal cała stawka w samochodach RC2 zmieściła się w różnicy… 8 sekund. Można zatem stwierdzić, że jutro rano rajd zaczyna się od nowa.
Już bez Ostberga
Niestety, z rywalizacji wycofać musieli się Mads Ostberg i Patrik Barth. Norweg wcześniej opuścił odcinek testowy oraz kwalifikacyjny. Poinformował, że źle się czuje i znajduje się w szpitalu w Veszprem. Niestety, kłopoty zdrowotne pokonały sympatycznego Norwega. Tym bardziej szkoda, że Mads jako jedyny ze stałych uczestników ERC ma na Węgrzech ogromne doświadczenie i wygrywał ten rajd w przeszłości. Był zaliczany do grona faworytów do zwycięstwa i tym razem.
Dodajmy, że w klasie ERC 3 najlepszymi byli Filip Kohn i Tom Woodburn. Czwartą pozycję zajęli tam Igor Widłak z Michałem Marczewskim. Jeśli chodzi o samochody napędzane na jedną oś, to pierwsza próba rajdu padła łupem Jaspara Vahera i Sandera Pruula. Drugie miejsce zajął syn Alistera McRae i bratanek legendarnego Colina McRae, czyli Max McRae jadący wspólnie z Cameronem Fairem. Jutro na zawodników czeka sześć odcinków specjalnych i będą to dwukrotne przejazdy prób Hegyesd, Kisloter oraz Varpalota. Łącznie oznacza to 104 kilometry oesowe.
Zdjęcie wyróżniające: Materiały prasowe Miko Marczyk