Chevrolet, za którym oglądają się ludzie
Mamy rok 1978. Chevrolet wypuszcza na rynek model Malibu. Nazwa nawiązuje oczywiście do słynnego obszaru w aglomeracji Los Angeles. Z niesamowitymi plażami i rezydencjami gwiazd branży rozrywkowej położonymi tuż nad oceanem. To obraz w pewnym sensie tożsamy z Chevroletem Malibu. Był to samochód klasy wyższej. Duży, luksusowy, prestiżowy… masywny i komfortowy. W pierwszym wcieleniu przetrwał zaledwie 5 lat, natomiast powrócił do życia w 1997 roku. Jak poradziło sobie odświeżone Malibu?

Oczywiście nowe wcielenie legendy nie nawiązywało do niej bezpośrednio wyglądem. Sedan był zaktualizowany pod rynek – mówimy już o roku 1997. Kanciaste bryły odchodziły w zapomnienie, a linia nadwozia była coraz bardziej zaokrąglona. Dziś głównie interesuje nas czwarta generacja, produkowana w latach 2011-2016. Przede wszystkim dlatego, że… po raz pierwszy i zarazem ostatni Malibu trafiło na rynek międzynarodowy. Poprzednie generacje oferowane były wyłącznie w Ameryce Północnej. Tym razem wszystko się zmieniło i Malibu trafiło niemal na cały świat.
Godny uwagi?
Przygotowany na rynek globalny Chevrolet Malibu oznaczał zupełną nowość. W Europie cieszył się naprawdę dużym uznaniem. Łączył w sobie cechy typowego, rasowego amerykańskiego auta, ale czerpał też z innych rozwiązań, znanych w Europie. Piękny, dynamiczny, agresywny sedan musiał się podobać. Do wyboru były 2-litrowe silniki. Benzynowy generował 167 koni mechanicznych, zaś dieslowski 160 koni. Pod względem osiągów i dynamicznego, komfortowego podróżowania, wszystko było tutaj na miejscu. Spalanie też jest niezłe – okolice 6 litrów w przypadku diesla i 8,5 litra w przypadku benzyny.

Czwarta generacja Malibu ma na portalu „Autocentrum” świetną ocenę na poziomie 4,5 na 5. Użytkownicy twierdzą, że stosunek ceny do jakości jest tutaj fenomenalny. Ogromna część dostępnych dziś u nas Malibu to rocznik 2012. To oczywiście nie musi być dla nikogo problemem, bo samochód wygląda tak, jakby był przynajmniej z 2018 roku… Cena? Trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu przynajmniej 25-30 tysięcy złotych. Czy to dobra opcja? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie już samodzielnie.