Chodzi o projekt ustawy dający pieszym pierwszeństwo na przejściu. Przepis oczywiście niesamowicie szkodliwy, niebezpieczny i niedopuszczalny, który na szczęście utknął. Utknął dlatego, że wraz z nim obowiązywałoby odbieranie prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h poza terenem zabudowanym, a to nie podoba się Zbigniewowi Ziobro.
Ministerstwo Sprawiedliwości domaga się kilku zmian w tym projekcie. Najważniejsze z nich dotyczą chyba prawa jazdy. Jeśli pomysły ministerstwa rzeczywiście wejdą w życie, prawo jazdy stracimy dopiero przy przekroczeniu 280 km/h na autostradzie i 240 km/h na drodze szybkiego ruchu. I to jest już margines błędu oczywisty, rozsądny.
Kierowco, dobre zmiany w przepisach?
Zupełnie czego innego chciał pierwotnie premier Morawiecki i ministerstwo infrastruktury. Oni chcieli bezwarunkowego odbierania prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h wszędzie, na każdej drodze. Wszystko wskazuje jednak na to, że Zbigniew Ziobro i jego resort sprawiedliwości może mieć tutaj coś do powiedzenia.
Ziobro i ministerstwo sprawiedliwości nie chcą też absolutnego pierwszeństwa pieszych na przejściach. Tutaj wnioskuje się o zapisy, aby pieszy miał obowiązek upewnienia się, czy może bezpiecznie wejść na przejście i kierowca będzie miał szansę wyhamować, przy czym będzie zakaz jakiegokolwiek korzystania z telefonu – na przejściu dla pieszych, torowisku, przy przejściu przez jezdnię itp.
Można by zatem powiedzieć – kierowco, w końcu będzie normalnie! To znaczy może będzie, jeśli resort sprawiedliwości postawi na swoim. Pomysły nam się podobają, ręce same składają się do oklasków. W piśmie Zbigniewa Ziobro jest mnóstwo rzeczowych argumentów, z którymi nie sposób się nie zgodzić.