O czym mowa? Pierwsze dni ciepła i od razu pojawili się – za przeproszeniem, ale innego słowa nie znajduję – idioci, którzy zostawiają dzieci same w nagrzanym aucie. No nie, panie kierowco, rodzicu, samochód, to nie jest odpowiednie miejsce aby… no właśnie, jak to nazwać? Aby przechować na chwilę dziecko? Co to w ogóle ma być?
Cała sytuacja miała miejsce 13 maja. Policjanci zostali wezwani na parking przed jednym ze sklepów. W Skodzie zaparkowanej na pełnym słońcu znajdowało się dziecko. Według danych miało być tam zamknięte od ponad 20 minut. Samochód się nagrzewał, temperatura w środku z każdą chwilą rosła. Decyzja mogła być tylko jedna – wybicie szyby.
2-letni chłopczyk według informacji policji był czerwony na buzi. Dziecko spędziło jeszcze kilkanaście minut w chłodnym radiowozie. Wtedy wróciła 30-letnia matka. Jak tłumaczyła, nie chciała go brać, bo spał. Jak czytamy w komunikacie – wobec kobiety będzie teraz prowadzone postępowanie odnośnie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.