Już w nadchodzący weekend odbędzie się kolejna runda F1 – Grand Prix USA. Rywalizacja na Circuit of the Americas nie będzie odbywała się w najlepszych godzinach dla europejskiego kibica. Trzeba będzie zarwać nockę, aby zobaczyć cokolwiek ciekawego?
Jeśli w ogóle interesują was sesje treningowe, to we w miarę normalnych porach będzie można obejrzeć dwie – w piątek od 21 do 22 oraz w sobotę, również od 21 do 22. Natomiast drugi piątkowy trening to już w zasadzie sobota czasu polskiego i godziny między północą a 1:30. Również w nocy rozpoczną się kwalifikacje – od północy z soboty na niedzielę. Tę sesję pewnie większość z was przez godzinę odpuści…
Można powiedzieć, że w pewnym sensie i tak mamy szczęście, bo wyścig rozpocznie się o godzinie 21:00 czasu polskiego w niedzielę. A przecież równie dobrze i ściganie w Grand Prix USA mogłoby rozpocząć się o północy, albo i później… i szczerze mówiąc, to dla F1 byłoby to o wiele lepsze rozwiązanie.
Nie od dzisiaj wiadomo, że sportem motorowym numer 1 w USA jest NASCAR. Rokrocznie wyścigi F1 kolidują ze ściganiem stock-carów i tym razem będzie identycznie. O 20:30 rozpocznie się bowiem wyścig Dixie Vodka 400 na Homestead-Miami Speedway. Sezon NASCAR wchodzi w decydującą fazę, wyścig w Miami jest trzecim od końca.
To się nigdy nie zmieni
Nie mam wątpliwości co do tego, że amerykański kibic wybierze NASCAR, a nie F1 w ten dzień. Tym bardziej, że nie mają tam żadnego swojego zawodnika, ani nawet zespołu, który walczyłby o cokolwiek sensownego. Nie sądzę, aby amerykańskiego fana motorsportu interesowało to, czy wygra Holender, Brytyjczyk, Hiszpan, czy Monakijczyk. Prędzej zainteresuje go to, czy wygra chłopak z jego domowej Kalifornii, czy ten z Karoliny Północnej.
Jeśli tak wygląda zdobywanie rynku amerykańskiego przez F1, to wciąż widzę tutaj jakieś poważne zgrzyty. A przecież można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i wyznaczyć godzinę startu wyścigu chociażby na północ, kiedy będzie już po wyścigu NASCAR. Chociaż – czy to cokolwiek zmieni? W nocy z niedzieli na poniedziałek grała będzie NBA, NHL i NFL. I w dalszym ciągu – nie sądzę, aby amerykańskiego fana sportu bardziej interesował pojedynek Holendra z Monakijczykiem, niż hitowe starcie San Francisco 49ers z Kansas City Chiefs.
F1 nie zdobędzie Ameryki. F1 kompletnie Ameryce potrzebna nie jest. Oni mają swoją koszykówkę, hokej, futbol amerykański… nawet w motorsporcie mają przynajmniej dwie serie, które zawsze będą się cieszyły większym zainteresowaniem, niż F1. Można próbować – ale Amerykański kibic tak czy inaczej wybierze NASCAR na Florydzie, a nie F1 w Teksasie. A europejski kibic, który nie widzi świata poza F1? Właśnie dla niego start wyścigu jest o godzinie 21:00.