Przed rozpoczęciem sezonu stwierdziłem, że przy kilku pozytywnych zbiegach okoliczności Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk mogą nawet otrzeć się w tym sezonie o mistrzostwo w klasie WRC 2 Junior. Dla wielu osób ta teza wydawała się śmieszna, chociaż… ja bardzo mocno w nią wierzyłem i nadal wierzę. Chodzi o to, że teoretycznie wszystkich tych rywali załoga ORLEN Team już pokonywała. W mistrzostwach Europy większość z nich z Polakami przegrywała i to notorycznie.
Dlatego bardzo mocno zastanawiało mnie to, co wydarzyło się w Rajdzie Chorwacji. Zastanawiałem się dlaczego nie udało się bardziej powalczyć – może o nieco wyższe miejsce? Po Rajdzie Portugalii takich dyskusji już nie będzie. Miko z Szymonem wygrywali oesy – i to aż pięć… byli na podium jednego z odcinków w klasyfikacji generalnej całego rajdu, pokonując wszystkich kierowców fabrycznych w autach Rally1. Duet notorycznie wbijał się do pierwszej trójki na oesach.
Jeśli już mówić o znakomitym tempie sportowym, to z drugiej strony trzeba też podkreślić wielką mądrość i chłodną głowę. Trasy Rajdu Portugalii pokonały wielu wybitnych kierowców, żeby wymienić tylko Sebastiena Loeba, Andreasa Mikkelsena, czy Teemu Suninena. Oni nie ujrzeli mety. Metę ujrzeli Nikołaj Griazin, Oliver Solberg, czy Sebastien Ogier, ale wszyscy z potężnymi stratami wynikającymi z systemu superally. Ich też pokonał ten rajd. Marczyka i Gospodarczyka nie pokonał…
Kamień milowy?
2. miejsce w klasyfikacji WRC 2 Junior i 4. miejsce w klasyfikacji WRC 2 Open. Bardzo wysokie 13. miejsce w klasyfikacji generalnej całego rajdu. Do tego bardzo mądra jazda, wygrane oesy, podium na odcinku w klasyfikacji generalnej. To wszystko są rzeczy, którymi można się chwalić. Można się nimi chwalić całemu światu. Zastanawiam się z czego mogła potencjalnie wynikać taka ogromna różnica między występem w Portugalii i występem w Chorwacji… I być może mam pomysł, z czego to mogło wynikać.
W ubiegłym roku załoga ORLEN Team wystartowała w Rajdzie Fafe. W tymże Rajdzie Fafe spore części oesów pokrywały się z oesami z WRC. Przede wszystkim, ta sama okolica, te same szutry, ten sam typ drogi. Podczas testów przed tegorocznym Rajdem Portugalii załoga pracowała na ustawieniach z zeszłego roku. Wprowadziła w nich niewielkie zmiany, ale ten końcowy setup był bardzo blisko tego bazowego. A to od razu dało dużą pewność. Ekipa czuła, że ma dobrze ustawione auto i że znakomicie czuje się na tego typu nawierzchni. Było niewielkie – ale jednak – doświadczenie.
I być może to jest ta różnica między startami w Chorwacji i Portugalii? Być może po prostu trzeba zapłacić frycowe i nie ma zmiłuj? W Chorwacji był pełny wymiar, bo nikt nie wiedział, czego się tak naprawdę spodziewać. W Portugalii było jednak mocno ograniczone, chociażby ze względu właśnie na ubiegłoroczne Fafe. Czyli na Sardynii frycowe znów będzie większe, bo chłopaki nigdy nie jechali tego rajdu? No właśnie może nie – bo przejechali już 340-kilometrowy Rajd Portugalii, a obie imprezy nie różnią się aż tak bardzo od siebie. Właśnie dlatego tak kluczowe jest doświadczenie w WRC – każdy kolejny rajd i każde kolejne nawinięte na koła kilometry będą odgrywać swoją rolę.