Diesel, benzyna – sprawdzone tematy. Tankujesz, jedziesz 600, czy 800 kilometrów, stajesz na 2 minuty, tankujesz, jedziesz dalej. Samochody elektryczne pod tym względem przegrywają. Musisz stać nie wiadomo ile, ładować się, jak to mówi młodzież – masakracja. Argumenty o rzekomej ekologii dawno można wsadzić między bajki. A cena elektryków? No nie, to kolejny minus.
Auta elektryczne to taki twór dla hipisów. To jakaś taka radosna produkcja, która kompletnie się nie opłaca pod żadnym względem, no ale jest modna, więc ktoś tam ją kupi. Może po to, żeby się pochwalić sąsiadowi. Albo żeby po prostu ludzie widzieli. OK – do niedawna sama jazda (bez całego procesu kupowania i płacenia za to auto) mogła być korzystna.
KIEROWCO! SPÓŹNIŁEŚ SIĘ Z WYMIANĄ OPON? SPRAWDŹ NAJLEPSZE OFERTY!
Wmawiają, że diesel jest gorszy. No cóż…
Dlaczego? Dlatego, że w trakcie testów ładowarek Orlen udostępniał je zupełnie za darmo. No ale teraz przychodzi już okres, w którym za ładowanie będziemy płacić – to raczej normalne. Czyli krótko mówiąc, jeśli chcemy ładować auto, musimy płacić i darmowych ładowarek już raczej na drogach nie trafimy. Orlen i tak był długi czas ewenementem na rynku.
I to wcale nie są jakieś mikroskopijne opłaty. Oczywiście wszystko zależne jest od rodzaju samochodu, od tego jaką ma baterię itd., natomiast za ładowanie będziemy płacić tyle samo, albo i więcej niż za tankowanie zwykłego diesla, czy benzyniaka. Oczywiście nie możemy mieć tutaj do nikogo pretensji – z jakiej okazji ktoś miałby oferować taką usługę za darmo? Zresztą w innych krajach też opłaty za prąd to norma.
Autokult: – Ładowarki określane jako 100 kW, w praktyce ładują z mocą około 75 kW. Oznacza to, że pożądana ilość energii pokaże się w samochodzie (Audi e-tron Sportback 55) po 68 minutach (doładowanie 85 kWh do akumulatora o pojemności 95 kWh). Koszt wyniesie więc 203,15 zł za prąd. […] jazda autem elektrycznym na trasie kosztuje tyle, ile jazda samochodem spalinowym zużywającym w analogicznych warunkach 15 l/100 km.
A więc jeszcze raz, jedno krótkie pytanie – po co? Po co kupować auta, które pod każdym względem są gorsze? I nie zmieni tego żadna agresywna propaganda.