Hulajnogi elektryczne – obszar wymagający natychmiastowych zmian
W Osieku hulajnogą jechali 12 i 14-latek. Chłopcy po wypadku na chodniku doznali poważnych obrażeń ciała, jeden z nich w stanie śpiączki został zabrany przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. W Krasnymstawie 12-latek trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy. Sierakowice – tam 13-latek nie miał tyle szczęścia – zmarł w wyniku upadku na hulajnodze elektrycznej i poniesionych obrażeń. Lubomin – jedna z nastolatek po upadku na hulajnodze została zabrana do szpitala śmigłowcem. W Patrzykowie przewrócił się 10-latek, z obrażeniami głowy trafił do szpitala. W Świeciu wypadek na hulajnodze miał tragiczny finał – 15-latek zmarł. Bliżyce – 13-latka trafiła do szpitala z obrażeniami głowy.
Wczoraj kolejny raz doszło do tragedii. W gminie Milówka w woj. Śląskim nie udało się uratować 12-latka. Po wypadku na hulajnodze dziecko doznało obrażeń głowy. Tragedia wstrząsnęła opinią publiczną, nie tylko lokalnie. To, co przytoczyłem wyżej, to oczywiście nie wszystko. To zaledwie wycinek. Są to sprawy, które miały miejsce wyłącznie od początku czerwca tego roku – wyłącznie te najgłośniejsze. Powiedzieć, że sytuacja jest alarmująca – to byłoby niedomówienie. Sytuacja staje się wręcz dramatyczna – konkretne działania są potrzebne natychmiast.
Potrzeba dobrych regulacji – na już
Wszystkie te wypadki mają wspólne mianowniki – hulajnogi elektryczne oraz brak kasku. A mowa tutaj przecież o dzieciach, które w wielu przypadkach nie potrafią wyobrazić sobie konsekwencji swoich działań. Które nie mają świadomości zagrożeń i niebezpieczeństwa. A błąd, czy nawet chwilowa utrata panowania, może zakończyć się tragicznie. Obcym osobom w takich sytuacjach łatwo jest komentować, typować winnego, nie znając nawet szczegółów dotyczących wypadku. Łatwo jest rzucać oskarżeniami i wszystkiego zakazywać. Niektórzy zapominają, że za tym wszystkim kryje się ogromna, niewyobrażalna tragedia całych rodzin.
Na początku zadałem pytanie – co jeszcze musi się wydarzyć, abyśmy doczekali się konkretnych przepisów? Ile rodzin musi jeszcze przeżyć taki dramat? Nie chodzi tutaj o to, aby wycofywać hulajnogi elektryczne ze sprzedaży – to nie urządzenie samo w sobie jest problemem. Można zacząć od kwestii najprostszych. Jeśli nie od podwyższenia dolnej granicy wieku, to od wprowadzenia obowiązkowego noszenia kasku – chociażby do ukończenia 18. roku życia. I nie poruszajmy tutaj tematu kosztów – jeśli kogoś stać na zakup hulajnogi za kilka tysięcy złotych, stać go też na kask za 200, czy 300 zł. Kask to podstawa – nie uczyni cudów, ale pomoże – spełni swoje zadanie. Jeśli obrażenia wystąpią, będą mniejsze – a to przecież różnica, która może zadecydować o życiu.
Szkolenie i edukacja
Jeśli w szkołach odbywają się egzaminy na kartę rowerową, nie widzę przyczyny, dlaczego dzieci nie mogą przejść podobnej ścieżki dla hulajnóg elektrycznych. Oczywiście taki kurs musi być merytoryczny, musi łączyć edukację z uświadamianiem zagrożeń i konsekwencji. Zresztą – to nie dziennikarze są od wymyślania przepisów. My, jako obywatele, zatrudniamy ludzi do tego, aby zajmowali się takimi sprawami. Takimi, jak regulacje, przepisy. Nadeszła pora na podjęcie jakichś działań. I nie da się tutaj nawet powiedzieć „zanim będzie za późno”. Ale jak mówi przysłowie, lepiej późno niż później.
Używane
Nowości
