Honda, która nieoczekiwanie stała się klasykiem
Honda Prelude pojawiła się na rynku w 1978 roku jako sportowe coupe japońskiego producenta. Począwszy od trzeciej generacji (1987-1991) mogliśmy mieć świadomość, że mamy do czynienia z unikatem. Samochód jak na swoją epokę wyglądał nadspodziewanie dobrze. Mamy tutaj do czynienia z piękną, sportową, ale jednocześnie elegancką sylwetką. Mam takie wrażenie, że ten wygląd to coś, co do dzisiaj nadaje Prelude szczególnego wymiaru. W dodatku po raz pierwszy pojawił się tutaj system czterech skrętnych kół, co niesamowicie poprawiało komfort prowadzenia.

Czwarta i piąta generacja była tego przedłużeniem. Honda Prelude dostawała coraz to nowsze i bardziej eksperymentalne (jak na tamte czasy) technologie. Była samochodem nowoczesnym, innowacyjnym i wyprzedzającym swoją erę. To w połączeniu z kapitalnym wyglądem i prowadzeniem już wiele dawało. Dopiero z czasem dochodzić zaczęły do tego osiągi… chociaż one nie są jakieś szczególnie wybitne. W trzeciej generacji maksymalna moc to 150 koni. W czwartej 200, w piątej już 220. Natomiast nie o samą moc tutaj chodziło. To była złota era silników VTEC. Prelude znakomicie się prowadziła, była dynamiczna, silniki wysoko się kręciły… a na dodatek Honda była symbolem jakości, trwałości i niezawodności.
Nic dziwnego, że jest klasykiem
Dziś Honda Prelude ma już wymiar kolekcjonerski. Jej produkcje zakończono w 2001 roku. Tak naprawdę z różnych względów… chociażby zmieniających się trendów na rynku i rosnących kosztów produkcji. Na rynku pojawiały się modele, które oferowały lepsze osiągi i jednocześnie kosztowały mniej. Można zadawać sobie pytanie, skąd brała się różnica w cenie i czy nie wynikała z jakości wykonania? Ale zostawmy to. Honda Prelude z całą pewnością była samochodem produkowanym z niezwykłą dbałością o detale. Była jednak rasowym samochodem sportowym, w którym wszystko się zgadzało. Osiągi nie były jakieś kosmiczne, natomiast to nikomu nie przeszkadzało.

Do dziś ten samochód – i to nie ważne, o której generacji akurat mówimy – zbiera znakomite opinie i oceny. Podoba się ludziom, bo to coś innego. To wspomnienie dawnej, romantycznej motoryzacji. Czasów, kiedy samochody były wyjątkowego i miały w sobie coś unikatowego. W teorii mówimy o projekcie, który dawno temu przeminął. O samochodach, które teoretycznie najlepsze czasy mają już za sobą. Ale… czy aby na pewno? Weźmy pod uwagę, że Prelude potrafi dziś kosztować 30, 40, 50 tysięcy złotych… i więcej. Czy zatem na pewno jej era dobiegła końca?
Zdjęcia: Honda