Grzyb już niemal pewny tytułu?
Rajd Małopolski zakończył się w minioną sobotę. Od tamtego czasu minęło już dosyć sporo czasu. Wspominając sobie tę imprezę nie mogę oprzeć się takiemu wrażeniu, że Małopolska w pewnym sensie zamknęła nam walkę o tytuł w tym roku. Jasne – wciąż jest jeszcze trochę ścigania. Są trzy rajdy, na których wydarzyć może się dosłownie wszystko. Natomiast z drugiej strony nie widzę w mojej głowie takiego scenariusza, w którym mistrzem po raz kolejny nie zostałby Grzegorz Grzyb…
Zakończony w minioną sobotę Rajd Małopolski był kapitalny. O stronie technicznej i o tym, jak w Makowie Podhalańskim zostali przyjęci zawodnicy, kibice oraz media, już pisałem. Organizator wykonał tu kawał świetnej roboty. Natomiast wykonał też kawał świetnej roboty przy tym, co jest najważniejsze. Czyli przygotowując same odcinki specjalne. Każda z prób – Zawoja, Mucharz, Stryszów a nawet rozpoczynający się w centrum oes Maków Podhalański – była niezwykle wymagająca.
Podczas konferencji prasowej przed rajdem jeden z pomysłodawców imprezy, Gabriel Borowy, powiedział, że ten Rajd Małopolski to takie trochę zerwanie z rajdową przeszłością tego terenu. Podczas kiedy rajdy w tych okolicach w przeszłości były dosyć szybkie… organizator z tych szybkich dróg skręcił w drogi boczne… i się zaczęło. Zakręt w zakręt, góra, dół, góra, dół. Nie było zawodnika, który by stwierdził, że czeka ich łatwe wyzwanie. Każdy powtarzał, stopniował i odmieniał przez wszystkie przypadki jedno słowo: trudno!
Coraz bliżej?
Wygrali Grzegorz Grzyb i Adam Binięda, chociaż według niektórych to nie oni byli w miony weekend najszybszą załogą. Do ósmego odcinka specjalnego prowadziła załoga Jarosław Szeja / Marcin Szeja. Oni po zakończeniu tej ósmej próby mieli nad Grzybem i Biniędą przewagę w wysokości 23,9 s, natomiast już dziewiątej próby nie ukończyli po spektakularnym wypadku. Koniec końców Grzyb z Biniędą rajd wygrali, pokonując o 12,6 s załogę Poloński / Sitek oraz o 15,9 s duet Byśkiniewicz / Siatkowski.
Tym samym Grzyb dopisał do swojego dorobku 33 punkty. W tym momencie jego przewaga nad drugim Byśkiniewiczem wynosi 37 punktów, zaś nad trzecim Płachytką – który również piekielnie trudnego Rajdu Małopolski nie ukończył – aż 46. Problem w tym, że obaj panowie Grzyba pokonali ostatnim razem w październiku 2021 roku podczas Rajdu Świdnickiego. Pokonali go wyłącznie dlatego… że Grzyb urwał koło na krawężniku kilkanaście metrów po starcie pierwszego odcinka specjalnego. Więc po raz kolejny zadaję sobie pytanie – w jaki sposób Grzyb i Binięda mieliby nie dowieźć tego tytułu?
Co dalej?
Wygląda to trochę tak, jakby realnie jedyną załogą mogącą postawić się Grzybowi i Biniędzie byli aktualnie Szejowie. Oczywiście na przestrzeni pojedynczego rajdu, bo bracia z Ustronia nie liczą się już w walce w punktacji całego sezonu. Pytanie, czy po potężnym wypadku w Małopolsce Szejów w ogóle zobaczymy jeszcze na trasach w tym roku? Nikt inny Grzybowi i Biniędzie w tym sezonie przeciwstawić się nie potrafił. No, chyba że mówimy tu o Rajdzie Polski, rundzie ERC, gdzie pojawili się goście z mistrzostw Europy i świata. Ale to już poziom wykraczający ponad RSMP.