Szukając najlepszej gry o tematyce rajdowej mamy do wyboru kilka tytułów. Jeśli nie macie żadnego doświadczenia, prawdopodobnie staniecie przed wyborem WRC kontra Dirt Rally. Od razu podpowiadamy – ten pierwszy tytuł jest dla dzieci, które nie rozumieją tego sportu i chcą z dużymi prędkościami odbijać się od barierek bez uszkodzenia samochodu.
OK, może to nieco brutalna teoria, natomiast w WRC nie zaznamy żadnej konkretnej fizyki prowadzenia samochodu, ani modelu zniszczeń. Jeśli kochacie świat WRC i chcecie być jak Kajetan Kajetanowicz w aucie R5, albo Sebastien Ogier w aucie WRC i przechodzić przez rozbudowany tryb kariery kolejnymi szczeblami, ale jednocześnie nie wymagacie od gry żadnego realizmu – WRC jest dla was.
Jeśli macie jednak w domu kierownicę i naprawdę chcielibyście sobie fajnie pojeździć, opcje tak naprawdę są tylko dwie – stary Richard Burns Rally i jeszcze pachnący nowością Dirt Rally 2.0. Ile osób, tyle opinii. Postarajmy się przeanalizować za i przeciw obu tytułów.
Richard Burns Rally
RBR jeśli chodzi o symulację w czystym tego słowa znaczeniu, jest najlepszy. Żadna gra po RBR nie miała tak realistycznego modelu prowadzenia. To symulator z krwi i kości, samochód zachowuje się niemal tak, jak prawdziwy. Podsumowując – jeśli naprawdę chcecie pojeździć i w realny sposób pokręcić kierownicą i popracować na pedałach, ale wszystko inne nie jest dla was istotne, RBR to idealny tytuł.
Ale RBR ma masę błędów i niedociągnięć. Jeśli chodzi o błędy, to trasy mają czasami swoje zachcianki, robią co im się podoba. Możesz jechać normalnie i zostaniesz wyrzucony w kosmos przez buga, zahaczysz o barierkę z prędkością 15 km/h i nie masz połowy samochodu, uderzysz w drzewo tyłem, niszczysz chłodnicę itd. Do tego należy dodać słabą grafikę i jeszcze gorszy dźwięk. Mowa przecież o grze z 2004 roku.
Dirt Rally 2.0
A Dirt Rally 2.0? OK, pod względem prowadzenia samochodu gra ustępuje RBR. Ale czy bardzo? Nie. Jest to różnica, która mieści się w „marginesie błędu”. Model prowadzenia jest gorszy, ale to bynajmniej nie przekreśla gry i ciągle da się w Dirta pojeździć bardzo przyjemnie na kierownicy. Gra ma całą listę plusów.
Znakomicie odwzorowane samochody z genialnymi dźwiękami to jedno. Można po prostu usiąść i cieszyć się samym dźwiękiem. Grafika? Znakomita. Rajdy i odcinki specjalne? WOW! Kilkanaście różnych lokalizacji z różnymi nawierzchniami i warunkami atmosferycznymi. Wypróbujcie chociażby Monte Carlo, które absolutnie „gniecie” umysł. A do tego jest jeszcze genialny rallycross z wszystkimi możliwymi torami i samochodami…
Należy sobie zadać pytanie czego tak naprawdę oczekujemy? Jeśli detale graficzne i dźwiękowe nie mają dla nas dużego znaczenia, a chcemy pościgać się w prawdziwej symulacji i poczuć jak samochód naprawdę się zachowuje – RBR wygrywa. Ale jeśli macie na uwadze głównie rozrywkę i przyjemność i nie chcecie spędzać kilku godzin przed ekranem, żeby w ogóle nauczyć się odcinka i go ukończyć, musicie sięgnąć po Dirta.
Zresztą… od zawsze wiadomo, że RBR jest wyłącznie dla prawdziwych geeków. Grę wydano w 2004 roku i nie była wielkim sukcesem, nie została doceniona na rynku, dlatego też nie zdecydowano się na kontynuację. Seria Dirt jest nadal kontynuowana i każda kolejna część to wielki hit. Dirt po prostu trafia do większej grupy, a kiedy wyłączymy wszystkie kontrole i wspomagacze, to model prowadzenia naprawdę nie odstaje tak mocno od RBR-a, żeby na tej podstawie z niego rezygnować.
Przykład – rajdy online w RBR na najpopularniejszym – czeskim pluginie – gromadzą często po 300, może nawet 400 zawodników na przestrzeni całego tygodnia. A Dirt? Wystarczy popatrzeć na „dzienne wyzwanie”. Momentalnie mierzymy się z kilkoma tysiącami kierowców. Codziennie! To może sugerować, że dziennie w Dirta gra kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt tysięcy osób.
Sceptycy powiedzą, że to dlatego, że RBR jest dla prawdziwych facetów i to prawdziwa symulacja, a Dirt jest dla dzieci i dla reszty rządnej zabawy. Ile w tym racji? Dirt jest zwyczajnie przyjemniejszy. Ja sam startuję w rajdach w RBR i traktuję to jako bardzo fajną rywalizację, on jest bardziej profesjonalny, natomiast RBR to nie jest tytuł, do którego siądę z przyjemnością wieczorkiem i pogram sobie dla czystej zabawy. Nie ma na to żadnych szans. Tę lukę rozrywkową wypełnia Dirt, bo po prostu więcej oferuje i cały czas możemy robić coś nowego, ekscytującego.