Ciężko się patrzy na to, czym jest aktualnie World RX
Przyznam szczerze, że był taki czas, w którym World RX było moją ulubioną serią motorsportową. Widowisko było zdecydowanie lepsze czy to od WRC, czy od F1. Szczyt popularności Rallycrossowych Mistrzostw Świata przypada według mnie na lata 2017-2018. Umówmy się – było co oglądać. Niesamowity Ford Focus RS z Kenem Blockiem i Andreasem Bakkerudem. Kapitalny Volkswagen Polo GTI z Petterem Solbergiem i Johanem Kristofferssonem. Sebastien Loeb i bracia Hansenowie w Peugeocie. Mattias Ekstrom i jego Audi S1. Coś absolutnie fenomenalnego.
W pewnym momencie nabrało to niesamowitych rozmiarów. Co prawda w 2018 roku nie było już fabrycznego zespołu Forda, ale do Audi, Peugeota i Volkswagena dołączył m.in. Hyundai, Renault, Seat, czy prywatne zespoły Forda. No i przede wszystkim mieliśmy potężne, 12-rundowe kalendarze. Start sezonu w kwietniu, koniec w listopadzie. Po drodze wszystkie najważniejsze tory – i te klasyczne i te nowoczesna. Idealna mieszanka. Mówiąc w skrócie – można było się tym naprawdę zachwycać. Nic dziwnego, że rallycross trafiał do gry Dirt Rally i był jednym z ulubionych trybów gry.
Później coś się popsuło. Było coraz gorzej z zespołami i torami, a sprawy nie poprawiał oczywiście koronawirus szalejący na świecie. Coraz więcej było imprez rozgrywanych na torach F1 przystosowanych do rallycrossu. Bardzo mi się to nie podobało. W dodatku postępowało przekształcanie serii na elektryczną. Tego rozwiązania też nie byłem zwolennikiem. Jakoś tak się złożyło, że obraziłem się na World RX i przestałem to śledzić. Zresztą, globalnie popularność mistrzostw też wyraźnie ucierpiała.
Dać szansę, czy nie?
Nadszedł sezon 2022. Trochę to bez sensu, bo rozpoczynał się w lipcu, a pierwsza runda i tak została odwołana dla nowych, elektrycznych samochodów królewskiej kategorii RX1e. Więc tak naprawdę nowa era World RX rozpoczęła się dopiero w sierpniu. Nie mam zbyt wiele do powiedzenia na ten temat, bo kompletnie sobie odpuściłem rallycross w tym czasie. W tym roku postanowiłem, że dam World RX kolejną szansę. Zatęskniłem za ściganiem koło w koło i tym całym widowiskiem…
Sezon wystartował w kwietniu, ale bez samochodów RX1e. Na początek poważnego ścigania trzeba było poczekać do początku czerwca. Na przestrzeni nieco ponad miesiąca odbyły się trzy kapitalne rundy – w portugalskim Montalegre, norweskim Hell i szwedzkim Holjes. To chyba najbardziej kultowe i tradycyjne tory z możliwych. Do spółki z Lydden Hill, którego wielki powrót do World RX został zaplanowany na drugą połowę lipca. Rallycross znów zaczął mnie cieszyć. Podobała mi się każda chwila z tymi transmisjami. Zakochałem się w tym na nowo. Nie przeszkadzał mi nawet fakt tego, że królewska kategoria to auta elektryczne. W sumie – nie zwracałem na to uwagi…
Nagły strzał w p… w policzek
I tyle by było z tego „nacieszenia się rallycrossem”. Dzień przed rozpoczęciem rywalizacji na Lydden Hill spłonęły samochody zespołu Special One Racing. Przepiękne Lancie Delty stylizowane na kultowy model Integrale. Spłonęły samochody razem z zapleczem serwisowym i ciężarówką. Od razu wszczęto śledztwo odnośnie przyczyn tego pożaru. Tak, wiem jak się kojarzy i jakie mogą być pierwsze skojarzenia. Samochód elektryczny, pożar… No cóż. Nawet gorsze chyba było to, co stało się potem.
Otrzymywaliśmy takie informacje, że śledztwo wciąż trwa, że wykonywana jest odpowiednia praca itd. Odwołano dla królewskiej kategorii rundę w Wielkiej Brytanii, a później także w Belgii oraz Niemczech. Miały tygodnie, następnie miesiące i nic się nie działo. Nie wierzę, że do tej pory nikt nie znalazł przyczyny pożaru w Lanciach. A że odwołano rywalizację dla wszystkich, mogłoby to oznaczać na przykład to, że przyczyną była jakaś wspólna część, wspólny element występujący we wszystkich samochodach i po prostu jest zbyt duże ryzyko. Nie napiszę tutaj wprost, jaką wspólną część mają wszystkie auta RX1e. Jeśli ktoś chce, to błyskawicznie znajdzie taką informację.
Więc auta RX1e uziemiono i pozamykano w garażach. Do dzisiaj nikt nie wyjaśnił tego, jaka była przyczyna pożaru. Być może to niepoprawne polityczne? Nie wpisuje się w dobry PR oraz drogę, którą obrało sobie World RX? Ja tego nie wiem – mogę tylko spekulować. Prawda jest taka, że ten sezon World RX umarł po pierwszych trzech rundach. Nawet pomimo faktu, że teraz próbuje się go sztucznie i kompletnie niepotrzebnie reanimować.
Czy to ma w ogóle jakiś sens?
Niepotrzebnie… z punktu widzenia przeciętnego kibica. Oczywiście promotor musiał wykonać jakieś działania, aby spróbować w jakikolwiek sposób dokończyć sezon. Przecież odwołanie wszystkich rund to byłaby jakaś kompletna abstrakcja i komedia. I zdecydowano się na pewne rozwiązanie, chociaż… czy ja wiem, czy World RX dobrze na tym wyszło? Dla mnie dalej kwestia ta jest totalnie absurdalna i może budzić śmiech. Taki trochę śmiech przez łzy…
Otóż zadecydowano, że zawodnicy królewskiej kategorii wystąpią w finałowych rundach sezonu w październiku w RPA i w listopadzie w Hong Kongu. Wystąpią w… identycznych autach Zeroid X1, które wykorzystywane są na co dzień w niższej kategorii – RX2e. Niby fajnie, niby okej… ale to nie o to w tym wszystkim chodzi. Wybierając się na takie zawody chcę dostać najlepsze i najmocniejsze auta świata. Te najlepiej przyspieszające, robiące największy szum i największe show. A dostaję jakieś… okej – nie napiszę co, bo musiałbym użyć tutaj jakiegoś konwersyjnego określenia. Zresztą, to nie wina auta Zeroid X1. Ono zostało stworzone jako auto do kategorii towarzyszącej i tam doskonale spełnia swoją rolę.
Zeroid X1 to samochód o mocy 362 koni mechanicznych i momencie obrotowym na poziomie 510 Nm. Okej, jak na samochód cywilny to sporo. Ale na szali masz auto RX1e o mocy 680 koni i 880 Nm momentu obrotowego. Ja rozumiem, że organizator, czy promotor mistrzostw musieli coś zrobić. Musieli coś wymyślić, jakoś postarać się uratować ten sezon. Ale umówmy się – nie jest to dobra sytuacja dla sportu. Nie jest to przede wszystkim dobra sytuacja dla samego World RX.
Co dalej z World RX?
No właśnie – oto jest pytanie. Co dalej z World RX? W dniach 11-12 listopada odbędzie się finał sezonu w Hong Kongu. Czołówka przejedzie tymi Zeroidami X1, żeby cokolwiek się odbyło… i koniec. Co dalej? W jakim stanie są w ogóle samochody RX1e? Czy one są w ogóle bezpieczne – czy ktokolwiek zaryzykuje tym, aby wypuścić je ponownie na tory? Czy problem – jaki by on nie był – uda się rozwiązać i reaktywować królewską kategorię mistrzostw? Oby tak, bo jeśli nie, World RX stracą sens.
Coś musi się wydarzyć. Te samochody muszą zostać reaktywowane i mistrzostwa muszą ruszyć na dobre w 2023 roku. To nie może tak dalej wyglądać. A jeśli ktoś nie potrafi przygotować tych samochodów w taki sposób, aby były bezpieczne, to dajmy sobie z tym spokój. Coś z tym fantem trzeba zrobić, ale najlepsze decyzje często są najtrudniejsze do podjęcia. Osobiście będę czekał na rozwój wypadków. Będę mimo wszystko kibicował i World RX i samochodom RX1e, bo świat motorsportu potrzebuje mocnego World RX.
Natomiast te decyzje i plan na kolejne kroki muszą być gotowe już teraz. Tu nie ma czasu na to, aby anulować kolejny sezon. Albo żeby znowu wystartował on w sierpniu, bo to jest po prostu śmieszne – to jest jakiś absurd. Jeśli tak dalej pójdzie, to nikt tym World RX nie będzie zainteresowany. Ani zespoły, ani zawodnicy, ani kibice, ani telewizja, ani przede wszystkim sponsorzy. Ludzie, obudźcie się. Tutaj reakcja jest potrzebna natychmiastowo.