„Emeryt”, który pokazuje „dzieciakom” jak prostować prawą nogę. Dlaczego Hołowczyc wciąż wygrywa?

59 lat. To wiek, który w rajdach samochodowych i motorsporcie w ogóle może oznaczać już spokojną emeryturę. Krzysztof Hołowczyc to jednak człowiek, który pokazuje, że jego pasja jest silniejsza. Nadal wygrywa i robi to w przekonujący sposób…

Krzysztof Hołowczyc
Podaj dalej

To prawda – wiek 59 lat dla wielu sportowców oznacza już emeryturę. Ale w sporcie samochodowym niekoniecznie tak jest, tym bardziej, jeśli mówimy o rajdach terenowych. Dość powiedzieć, że dominatorami Rajdu Dakar od lat są m.in. Carlos Sainz, który też ma 59 lat oraz 56-latek Stephane Peterhansel. Z tym pierwszym Hołek walczył na rajdowych oesach już ponad 20 lat temu.

Krzysztof Hołowczyc
fot. X-Raid Media

Rajdy terenowe to dyscyplina sportu, w której bardzo często doświadczenie, wiedza i rajdowa mądrość są ważniejsze od „czystej szybkości”. Wiecie o co chodzi – tutaj możesz być szybszy na 5, albo nawet 25 kilometrach etapu, a na 40 kilometrze w końcu przeszarżujesz. W cross-country wygrywa ten, który jest rozważny i potrafi znaleźć odpowiedni balans między prędkością, a rozwagą.

Hołowczyc potrafi to jak mało kto. Pokazał to również na początku sierpnia, podczas Hungarian Baja. Pokonał nie tylko znakomicie dysponowanych Yazeeda Al Rajhiego i Michaela Orra, ale także liderów pucharu świata, Yasira Seaidana i Aleksieja Kuzmicza. Hołowczyc i Kurzeja wygrali w tym sezonie też dwie rundy Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych – Wysoka Grzęda Baja Drawsko Pomorskie oraz Baja Wysoka Grzęda. Dzięki temu są liderami mistrzostw Polski.

Krzysztof Hołowczyc
fot. X-Raid Media

On wciąż ma to coś…

To pod pewnym względem fascynujące, że Hołowczyc nadal wygrywa. Nadal prezentuje na odcinkach specjalnych prędkość, do której jego rywalom nie jest nawet blisko. Nie tylko ci z polskiego podwórka, ale również ci z zagranicy muszą się z nim liczyć, a najczęściej przegrywają. Wspominaliśmy przecież o Hungarian Baja, gdzie pojawili się najszybsi kierowcy Pucharu Świata oraz Mistrzostw Europy. A to już nie jest byle co…

– Parę razy zbyt bezczelnie chciałem pokazać pustyni, że przestałem się jej bać. I parę razy zabolało. Bardzo zabolało. Ale też nauczyło mnie rzeczy na pustyni najważniejszej. Ważniejszej od szybkiej jazdy po wertepach. Nauczyło pokory. Nauczyło podnoszenia się po dakarowych upadkach, kontuzjach, awariach, gorszych momentach. Dakar pokazał mi, jak po ciosie trzeba wstać i wracać do walki – mówił w „Na Podium. Piekło Dakaru” Hołek.

Krzysztof Hołowczyc
fot. X-Raid Media

I może to w tej całej lekcji jest najważniejsze. To całą tę lekcję porównuje do codziennego życia. Parę razy możesz stracić kontrolę, popełnić błąd, ale musisz znaleźć siłę, aby się podnieść. Są gorsze dni, gorsze okresy, upadki. Ale ważna jest pokora i walka o to, żeby jutro było lepsze. Hołowczyc mówił tutaj o Dakarze, ale nie mam wątpliwości, że rajdy ukształtowały go nie tylko jako sportowca, ale również, a może przede wszystkim, jako człowieka.

Poznaj Hołka i zadaj mu pytanie

Wciąż jest piekielnie szybki. Wciąż potrafi zagryźć zęby, zacisnąć pięść i powiedzieć, że on chce wygrać. Chce wszystkich pokonać, chce być najlepszy, chce stanąć na podium – na najwyższym jego stopniu. Jego pasja i zaangażowanie są godne podziwu. Nie ma w polskim motorsporcie osoby bardziej wyraźnej, charyzmatycznej, przyciągającej ludzi. To fenomen nie tylko sportowy, ale i socjologiczny.

fot. X-Raid Media

Jednocześnie nadal to fajny, normalny facet. Możecie się o tym przekonać już w ten weekend, podczas Baja Poland. Czy Hołowczyc znów wygra? Zobacz to na własne oczy. Przyjdź do parku serwisowego, podejdź do niego, porozmawiaj, zrób sobie zdjęcie i… Przejdź na TY z Hołkiem!

Przeczytaj również