6 czerwca benzyna w polskich rafineriach kosztowała średnio 7519 zł za metr sześcienny, z kolei diesel kosztował 7164 zł. Łatwo policzyć, że to 355 zł różnicy na metrze sześciennym. Między 15 a 16 czerwca doszło jednak do zmiany warty i od tamtego czasu to diesel jest w rafineriach droższy. On kosztuje teraz 7258 zł, zaś benzyna 7124 zł.
Na przestrzeni tych kilku tygodni benzyna potaniała w rafineriach o 395 zł, z kolei olej napędowy podrożał o 94 zł. Wobec tego, nie potrafię do końca zrozumieć co się dzieje aktualnie z cenami paliw na polskich stacjach. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest dosyć prosta, chociaż opisuje kwestię nieoczywistą.
8 czerwca na stacjach paliw benzyna kosztowała 7,95 zł za litr, a diesel 7,50 zł za litr. Zatem zadaję pytanie – skoro w tym okresie w rafineriach benzyna potaniała o prawie 400 zł na metrze sześciennym, to dlaczego PB95 kosztuje teraz na stacjach 7,92 zł? Co to ma być? Obniżka ceny o 3 grosze? Benzyna w rafineriach jest teraz tańsza, niż diesel był 6 czerwca. A przypominam – 8 czerwca diesel kosztował w Polsce na stacjach średnio 7,50 zł…
Kup teraz – opony w mega promocji!
A skoro diesel jest teraz w rafineriach droższy o ledwie 94 złote na metrze sześciennym, to jakim cudem podrożał na stacjach o prawie 40 groszy? Czegoś tutaj nie rozumiem. Coś na stacjach ewidentnie się nie zgadza. Kiedy paliwo w rafineriach drożeje, na stacjach też drożeje. Ale kiedy w rafineriach tanieje… na stacjach jest po staremu.