Na interesujący i w miarę aktualny tekst trafiłem na portalu „besafe”, gdzie autor zebrał ceny różnych aut. Za możliwie najtańszy samochód podano tam model Dacia Logan z sugestią, że można dostać go już za 32 900 zł. Ale nie znalazłem takiej ceny… Aktualnie Logana można kupić za 52 900 zł. Więc prawdopodobnie najtańszym nowym samochodem na rynku jest Mitsubishi Space Star, którego można kupić za 38 990 zł.
Na moment się tutaj zatrzymajmy. Wyobraźcie to sobie. Musicie dać prawie 40 tysięcy złotych za samochód o mocy 71 koni mechanicznych, rozwijający prędkość maksymalną 167 km/h. 38 990 zł to cena podstawowa. Schody się zaczynają już przy wyborze koloru. Za biały niemetalizowany nie ma dopłaty. Jeśli chcemy np. grafitowy metalizowany… albo jakikolwiek inny, to musimy dopłacić 2300 zł.
Powiedzmy, że chcemy dodać jeszcze koło dojazdowe, chlapacze, dywaniki, radioodtwarzacz Sony i jakieś normalnie wyglądające felgi. I wyobraźcie sobie, że z 38 990 zł cena momentalnie wzrasta do 48 415 zł. Czyli w zasadzie za taki samochód musisz dać prawie 50 tysięcy złotych!
Dacia to fenomen… ale i tak nie zachwyca
Ale wróćmy do pewnego rodzaju fenomenu. Dacia oferuje aktualnie najtańsze auto z segmentu SUV/crossover, czyli Dustera. Jego ceny zaczynają się od 48 900 zł, czyli pokonuje drugą najtańszą Kię Stonic o ponad 14 tysięcy złotych. Naturalnie ta cena wzrośnie przy różnego rodzaju konfiguracjach – ale wszędzie tak jest. Bazowa cena jest o 14 tysięcy mniejsza i to jest niesamowite…
Interesującą opcją może być też nowe Sandero, którego cena podstawowa to 41 900 zł. Ale znów – kiedy zaczynasz konfigurować, dobierać multimedia, klimatyzację, koło zapasowe, czy jakiś kolor inny od białego, to automatycznie cena przekracza 50 tysięcy i szybko zbliża się do 60. Nadal, cena Dacii to pod pewnym względem fenomen. Ale ceny są po prostu kosmiczne.
Musimy pogodzić się z faktem, że aktualnie nie da się kupić niczego w miarę sensownego za mniej, niż 50 tysięcy. To znaczy teoretycznie się da, ale samochód jest wtedy w tak bardzo podstawowej wersji, że praktycznie nic tam nie ma. A teraz popatrzcie, że średnio – podobno – przeciętny Polak zarabia aktualnie ok. 5680 zł miesięcznie brutto. To przy umowie o pracę oznacza jakieś 4100 zł na rękę.
Czyli po prostu nas nie stać…
Czyli przeciętny Polak ma oszczędzać ponad rok tylko po to, aby kupić sobie samochód, który ledwo rozpędza się do 160 km/h i tak naprawdę nie ma w sobie niczego? To znaczy rok, zakładając, że nie będzie przez ten czas jadł, płacił za mieszkanie, prąd, wodę, nie będzie robił zakupów itd. Bo pewnie odejmując rachunki i koszty normalnego życia, to na takie najtańsze auto na rynku musiałby pracować 3 lata, albo i lepiej.
Już rozumiecie, co miałem na myśli, pisząc, że ceny nowych samochodów w tym kraju to patologia? Kto kupuje nowe auto? No aktualnie, to chyba nie kupuje ich nikt. A teraz weźcie pod uwagę, że za 3 lata ta minimalna cena to będzie już 70, albo 80 tysięcy. A później 100. Kto wtedy kupi sobie nowe auto?