Od samego początku twierdziłem, że nowe przepisy to krok w dobrą stronę. Mandaty w naszym kraju były zdecydowanie za niskie. Kogo i przed czym odstraszyć mogła maksymalna kara w wysokości 500 zł? Większość osób machnęła na to ręką. 500 zł to i tak był przecież maksymalny wymiar kary. Często kończyło się na 100, czy 200 zł za mniejsze wykroczenia. Jaki to problem?
Ale zapłacić za przekroczenie prędkości 2500 zł, albo i nawet 5000 zł? Za nieprawidłowe wyprzedzanie, na przejściu dla pieszych, czy skrzyżowaniu, zapłacić 1500 zł? To już jest zupełnie inna rozmowa. To kwoty, które przynajmniej w teorii powinny wystraszyć piratów drogowych. Kwoty, które działają na wyobraźnię i mówią wprost – zdejmij nogę z gazu, pomyśl.
Wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji powiedział w sejmie, że w styczniu odnotowano o połowę mniej rażących przekroczeń prędkości – podaje „Interia”. W stosunku do tego samego okresu rok temu, o 30% zmalała też liczba wykroczeń wobec pieszych, mieliśmy też o 27% mniej niezgodnych z przepisami manewrów wyprzedzania – podkreśla „Interia”. Czy to przez nowy taryfikator? Kto wie, być może. Nowe kary to bez wątpienia krok w dobrą stronę.