Ciężko zestawić ze sobą tych dwóch zawodników. Mikołaj Marczyk startuje bowiem w mistrzostwach Europy i okazjonalnie, treningowo w mistrzostwach Polski. Kajetan Kajetanowicz reprezentuje nasze barwy w mistrzostwach świata. Panowie rywalizują bezpośrednio ze sobą wyłącznie przy okazji Rajdu Barbórka. Ale większość z was wie, że to nie tyle rajd, co KJS, a panowie dysponują tam kompletnie inną maszynerią.
Barbórki oraz Karowa trafiają od pewnego czasu wyłącznie na konto „Kajta”, ale czy możemy wyciągać na podstawie tego jakieś wnioski? Chyba nie. Istnieje natomiast pewna statystyka, która mogłaby nam sugerować, że ten młodszy jest już może nawet szybszy. Zobaczcie…
Co łączy Rajd Polski, Rajd Estonii oraz Rajd Lipawy? Łączy je to, że w imprezach startowali Aleksiej Łukjaniuk oraz Andreas Mikkelsen. Zawodnicy piekielnie szybcy, z ogromnym doświadczeniem. Kierowcy, do których można się porównywać. Jeśli pojedziesz na ich poziomie, to znaczy, że jesteś superszybki. Polacy z nimi przegrywają, ale interesująca jest statystyka, jak bardzo przegrywają.
Co mówią statystyki?
Te trzy imprezy łączy też kilka innych mianowników. Są to rajdy bardzo szybkie. Estonia i Lipawa w sumie są niemal bliźniacze pod wieloma względami. Zacznijmy jednak od Rajdu Polski, bo tam ta charakterystyka jest nieco inna. Najbardziej logiczna będzie tu statystyka straty sekund na kilometr. Miko w okolicach Mikołajek był wolniejszy o 0,57 s/km od Łukjaniuka i o 0,48 s/km wolniejszy od Mikkelsena. Dobre tempo? Uważam, że bardzo.
A teraz Rajd Lipawy. Tym razem, na obcej ziemi, Miko stracił do Łukjaniuka 0,29 s/km, a do Mikkelsena 0,05 s/km. Wygrał w Lipawie Nikołaj Griazin, czyli inny piekielnie szybki Rosjanin. I do niego załoga ORLEN Team straciła 0,46 s/km. Po raz kolejny – czy jest to dobre tempo i dobry wynik? Znów – uważam, że bardzo dobry.
Teraz Rajd Estonii, czyli runda WRC zakończona dzisiaj. Tym razem musimy porównać osiągniecia Kajetanowicza. Przypomnijmy, Estonia i Lipawa to imprezy bardzo podobne. Równie szybkie, o podobnych profilach zakrętów. Jak tutaj prezentowały się straty? Strata do Łukjaniuka, zwycięzcy kategorii, wyniosła 0,62 s/km, zaś do Mikkelsena 0,58 s/km. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, straty Marczyka na szybkiej, szutrowej części sezonu były mniejsze.
Czy jest to miarodajne?
Można powiedzieć, że ktoś gdzieś miał jakieś problemy, że coś wpłynęło na wyniki itd. Natomiast w Polsce Miko i Aleksiej nie zgłaszali większych problemów, więc można by rzec, że jechali „wszystko” i to były ich realne wyniki, niczym nie naruszone. W Lipawie było podobnie – i Miko i Griazin i Łukjaniuk raczej nie narzekali na nic wielkiego. Więc znów – to było raczej ich realne tempo.
A jak było w Estonii? Otóż ostateczny wynik być może i tak był nieco łagodniejszy dla rywali Łukjaniuka, bo on przecież zaliczył rolkę na Power Stage. Stracił tam sporo czasu, ale dojechał do mety pokiereszowanym autem i tak czy inaczej wygrał tę kategorię. Przed ostatnią próbą strata Kajetanowicza wynosiła 0,70 s/km.
Nie ma sensu odnosić się tutaj do tego, kto jedzie rajd z jakimi celami. No bo przecież „Kajto” mógł oczywiście mówić, że on nie walczy z Łukjaniukiem, bo np. nie ma to dla niego sensu, bo Łukjaniuk nie jedzie pełnego sezonu WRC 3, że to nie jest jego rywal i on skupia się na czym innym. Oczywiście – mógł tak powiedzieć i tak powiedział. Ale Marczyk mówił podobnie i też podkreślał, że w pewnym momencie odpuszczał. Jego strata i przewaga w odniesieniu do bezpośrednich rywali były tak duże, że kierowca ORLEN Team przejeżdżał te oesy bezpiecznie, nie na pełny gwizdek.
Czy da się to porównać?
Czy te statystyki są miarodajne? Nie wiem, sam się nad tym zastanawiam. Ale pamiętam, że śledziłem te straty Mikołaja do najmocniejszych rywali i sam z ciekawości popatrzyłem, ile stracił Kajto w Estonii. Czy wyniki mnie zaskoczyły? Szczerze mówiąc, to trochę tak. Obu zawodników cenię i szanuję niemal na równi. Obu kibicuję równie mocno i trzymam za nich kciuki. Chcę, żeby wygrywali wszystko co możliwe w każdej imprezie, w której się pojawiają.
Czy Miko ma już tempo Kajta? Kurczę – chyba nie da się tego powiedzieć na 100%, bo nigdy sytuacja na rajdzie nie wygląda 1:1 tak samo. Ale te statystyki dają do myślenia. Tutaj naprawdę widać progres Marczyka gołym okiem. I wypada nam się z tego wyłącznie cieszyć! Można tu wiele dodać. Że to tylko szybkie szutrowe oesy, że inaczej może być na asfalcie, na mokrym, albo na krętych i kamienistych oesach. Jasne, że tam może to wyglądać inaczej. Poza tym panowie nie startują w tych samych rajdach. Można dodać wiele, ale tak czy inaczej – jest to ciekawa statystyka.