Szanse oczywiście są. Kajetanowicz wciąż ma szanse na mistrzostwo świata. Z drugiej strony prawda jest taka, że to nie jest bardzo udany sezon polskiej załogi. W Meksyku Kajto tak naprawdę nie mógł udowodnić swojego tempa, bo od samego początku, do końca imprezy, Fabię trapiły problemy techniczne, których nie dało się rozwiązać.
Później cała ta covidowa przerwa, która wszystko skomplikowała i wywróciła do góry nogami. Po niej powrót na Rajd Estonii, a tam… tam walka o pozycję z Jarim Huttunenem i niestety potężny wypadek na ostatniej próbie rajdu. W Meksyku Kajto spokojnie mógł wygrać, w Estonii niemal dojechał na trzecim miejscu. Przy takim układzie po dwóch rajdach miałby 40 punktów, a ostatecznie miał zaledwie 12.
Dwie kolejne imprezy? W Turcji Polacy wygrali – podobnie jak rok temu. Na Sardynii była wielka szansa na zwycięstwo, ale pojawił się kapeć. OK – tego nie da się przewidzieć. Kajetanowicz ma obecnie 55 punktów w swoim dorobku. Gdyby nie pechowy Meksyk i Estonia, miałby minimum… 83. To oznaczałoby pozycję lidera w WRC 3 i przewagę w wysokości 15 oczek nad Huttunenem.
Czy Kajetanowicz wciąż ma szanse?
Bulacia – 70
Huttunen – 68
Kajetanowicz – 55
Dwa rajdy do końca. Strata do pierwszego zawodnika – 15, do drugiego – 13. Najpierw Ypres, czyli impreza, gdzie teoretycznie Kajto powinien mieć przewagę nad swoimi rywalami. Nie mówimy nawet o Bulacii, bo tutaj sprawa jest oczywista, ale kręte, asfaltowe belgijskie oesy powinny być nieco lepsze dla Kajta, niż dla Huttunena. Później Monza z dużą częścią na torze. Na próbach typu mickey mouse Kajetanowicz jest znakomity, ma świetną technikę. Ale musimy zaznaczyć, że Kajetanowicz będzie mógł punktować wyłącznie w jednym z tych rajdów. Musi więc wybrać imprezę, w której zaatakuje. Przykładowo Huttunen będzie mógł punktować w obu rajdach.
Tylko 15, czy aż 15 punktów? Tylko 13, czy aż 13? Wydaje się, że jednak sporo. Pozostaje nam trzymać kciuki. Wszystko jest możliwe, nawet pomimo faktu, że tyle punktów już w tym sezonie uciekło.