Pierwszy grzech to tachograf i czas pracy. Tu przepisy naginane są bardzo często, na każdy możliwy sposób. Jazda na magnes, przerabianie urządzeń, jazda na innej, cudzej karcie, albo w ogóle bez żadnej karty. Każdy liczy, że ITD go nie złapie, że tym razem im się uda nagiąć przepisy.
Co dalej? Jazda z widocznymi usterkami. Nie mówimy nawet o przewoźnikach, którzy przemierzają setki kilometrów np. bez koła. Ale bardzo często opony są w katastrofalnym stanie, popękane są tarcze hamulcowe, wyciekają płyny eksploatacyjne – to norma.
Ciężar. Jasne – zestawy z reguły są dosyć ciężkie, natomiast bardzo często są za ciężkie. Widuje się przypadki, gdzie zestaw przekracza dopuszczalny tonaż dwukrotnie, albo i lepiej. Ba, niejednokrotnie mamy tu do czynienia z nieprawidłowym zabezpieczeniem ładunku, a przekroczony tonaż wpływa na to, że przewoźnicy nie spełniają wymagań i norm odnośnie takich nienormatywnych transportów.
Wreszcie – zakaz wyprzedzania, który łamany jest praktycznie wszędzie, gdzie się pojawia. Inspektorzy ITD uwielbiają patrolować np. fragmenty autostrad, gdzie obowiązuje taki zakaz. Mandaty sypią się wtedy bardzo gęsto.