Mistrzostwa WRC z przypadku jednak nie będzie?
Czy Sebastien Ogier znów wszystkich „oszukał”? Francuz po sezonie 2021 zakończył regularne starty w WRC. Stwierdził wówczas, że chce trochę odpocząć. Podkreślił, że chce spędzać więcej czasu z rodziną i zająć się innymi pasjami. Podkreślał, że nie chce już angażować się w mistrzostwa świata w dotychczasowym stopniu. Z setkami godzin testów, analiz, oglądania onboardów, przygotowań, w końcu z samymi rajdami, które w WRC trwają przeszło tydzień (razem z kwestiami administracyjnymi, zapoznaniem z trasą itd). I przyznam szczerze, że od początku trochę mi to śmierdziało.
Okej – może nie od samego początku. W sezonie 2022 Ogier rzeczywiście odpoczywał. Pojechał tylko sześć rajdów. W sezonie 2023 plan miał być dokładnie taki sam. Kwestia w tym, że Francuz pojawiał się na kolejnych rundach mistrzostw… aż do momentu, w którym zawalił Rajd Sardynii. Wówczas uznał, że znów czas trochę odpocząć. Natomiast każdy widział, co robi Ogier. Robił wszystko co mógł i miał w głowie walkę o tytuł. Dopiero, kiedy stracił na nią szansę, odpuścił sezon. Byłem przekonany o tym, że w sezonie 2024 będzie podobnie. Mam tutaj na myśli taki scenariusz, że Francuz powie wszystkim, że pojedzie sobie wybrane rundy, nie będzie walczył o mistrzostwo i tak dalej. A na koniec i tak będzie robił wszystko, aby to mistrzostwo wywalczyć.
Zrobił im psikusa
Rajd Finlandii jest dziewiątą rundą sezonu WRC, z czego Ogier opuścił zaledwie trzy. Przy czym musimy podkreślić, że Rajdu Polski w ogóle nie miał zamiaru odpuszczać. Musiał z niego zrezygnować po kontuzji, której doznał na zapoznaniu z trasą rajdu. Seb znów wpuścił wszystkich w maliny. Znów od niechcenia opowiadał o tym, że nie będzie już walczył o żadne mistrzostwo i że on nie chce się już angażować w ten sport w takim stopniu. Mimo wszystko się angażuje i obserwujemy go niemal wszędzie. Ba – jestem przekonany o tym, że decyzja o tym, aby nie wystartować w Szwecji i Safari to nie była kwestia „odpoczynku i spędzenia czasu z rodziną”. Ogier zrobił to świadomie. Dobrze wiedział o tym, że ta decyzja pomoże mu w walce o mistrzostwo.
Kwestia w tym, że w Szwecji i Kenii czołówka od razu musiała zmagać się z fatalną pozycją startową. Więc po pierwsze Francuz nie stracił aż tak dużo a po drugie, miał pewność tego, że kiedy wróci do cyklu, będzie miał fantastyczną pozycję startową. W konsekwencji w ośmiu dotychczasowych rundach WRC Ogier trzy razy był drugi i wygrał dwa rajdy. W Finlandii – wszystko na to wskazuje – znów zajmie drugie miejsce. Znów zdobędzie mnóstwo punktów i znów zminimalizuje stratę do swoich rywali. Tak – do swoich rywali w walce o tytuł. Bo te opowieści o tym, że nie będzie żadnej walki o mistrzostwo, że to tylko kilka wybranych rund itd., możemy wsadzić między bajki.
Kompromitacja czołówki?
Po sobotnim etapie Rajdu Finlandii sytuacja w mistrzostwach wygląda następująco. Thierry Neuville 158 punktów, Ott Tanak 137, Elfyn Evans 132, Sebastien Ogier 132. Śmiem podejrzewać, że jutro Ogier wyprzedzi zarówno Tanaka, jak i Evansa. A nawet jeśli nie – to i tak lepiej dla niego. Ogier powiedział przed rajdem, że jeśli w Finlandii dobrze mu pójdzie, dokończy ten sezon. No tak. Czyli powiedział coś, co wszyscy dobrze wiedzieli parę miesięcy temu. Francuz i tak co rajd pojawiał się na liście zgłoszeń. I tak brał udział w WRC jak normalny kierowca fabryczny. Odpuścił Szwecję i Kenię, natomiast zrobił to celowo. To nie był „odpoczynek”, tylko decyzja strategiczna.
Wszyscy zastanawialiśmy się, kto pod nieobecność wielkich mistrzów zdobędzie tytuł? Tanak po raz drugi? Czy może Neuville, albo Evans po raz pierwszy? Ale żaden z nich w tym sezonie nie zasługuje na ten tytuł – umówmy się. Zwycięstwo któregokolwiek z nich byłoby trochę… mistrzostwem z przypadku. Mówimy o nich, że są „wiecznymi wicemistrzami”. I może tak po prostu jest? Może to po prostu nie jest materiał na mistrza świata? Ani Neuville, ani Evans? Pojechali o trzy rajdy więcej od Ogiera i tak czy inaczej nic im to nie daje. Evans i Tanak zostaną połknięci już w Finlandii. A Neuville… za rundę, albo dwie.
Ogier to zrobi. Będzie 9-krotnym mistrzem WRC
To, że Ogier po Finlandii nie zostanie liderem WRC, to dla niego dobra informacja. Zresztą, na jego miejscu pojechałbym w niedzielę tak, aby po pierwsze – przegrać z Evansem i po drugie – zdobyć maksymalnie 4 punkty. Weźmy pod uwagę, że w kalendarzu mamy jeszcze dwie szutrowe rundy. W interesie Ogiera jest to, aby wystartować w nich z jak najdalszej pozycji startowej. Tak czy inaczej będzie miał przed sobą Neuville’a, który pojedzie jako pierwszy i będzie mu odkurzał drogę. Być może będzie miał przed sobą jeszcze dwa inne „odkurzacze”, ale nawet bez tego będzie w dobrej sytuacji.
I mam takie dziwne przekonanie, że ten Ogier będzie sobie odrabiał a Neuville będzie sobie tracił. I w takiej koncepcji panowie przejadą Rajd Akropolu i Rajd Chile. Wtedy do końca sezonu pozostaną nam dwie rundy asfaltowe – Rajd Europy Centralnej i Rajd Japonii. Tam, gdzie pozycja na drodze nie będzie już miała znaczenia. I wtedy Ogier będzie już „mniej więcej” na równo z Neuvillem. Zaatakuje i weźmie sobie to mistrzostwo. Na tym zakończy się rozmowa o „kilku rundach w sezonie dla przyjemności, bez żadnej walki o tytuł”.