Przyznajcie się – większość z was czytając tytuł i wstęp już chce mnie zwyzywać od najgorszych. Sam pisałem to z pewnego rodzaju obrzydzeniem, ale prawda jest taka, że taki właśnie jest głos eko-terrorystów. Benzyna? Zła. Diesel? Zły. Hybrydy? Też złe! Auta? Bleee!
To aktywiści lobbują za jakimiś kretyńskimi przepisami, to Unia Europejska zmierza do tego, aby jeździć co najwyżej 30 km/h na godzinę, autami z silnikiem o pojemności 0,5 l. Wszystko co dobre i przyjemne jest blokowane. Za wzór auta w ich oczach nie uchodzi już Porsche 911, Mustang, czy Ferrari, a jakiś Nissan Leaf, czy Toyota Prius.
To szaleństwo zaszło już zdecydowanie za daleko. Czytając kolejne doniesienia i żądania eko-terrorystów czuję się trochę jak słuchając obrad sejmu. Ktoś postanowił zrobić sobie żart i przesuwać granicę absurdu dalej, dalej i jeszcze dalej, zastanawiając się kiedy ludzie się kapną i będzie reakcja. Ale nikt nie reaguje. Wszyscy łykają to jak pelikany, a z żartu zrobił się całkiem fajny sposób na życie i dojenie pieniędzy.
Zostawcie benzynę. Zostawcie diesel!
Jakieś zakazy, opłaty, wszystko jest złe – benzyna, diesel, hybrydy… No tak, samochody elektryczne nie są złe. Przynajmniej oni tak twierdzą, bo każdy normalny wie, że elektryki pod względem „czystości i ekologii” są często gorsze niż wspomniane wyżej tradycyjne rozwiązania. Tzn. według eko-terrorystów prąd bierze się z nieba, więc wszystko jest OK.
To okropne, potworne czasy dla pasjonatów motoryzacji. Nagle przychodzi ktoś i robi wszystko, żebyśmy znienawidzili samochody. Dochodzi do jakichś kretynizmów – aktywiści się śmieją i twierdzą – aaa, bo przecież kiedyś też samochody wyparły konie, a wy teraz nie chcecie, a to jest naturalna kolej rzeczy. Guzik prawda! Na konie nikt nie nakładał podatków i dodatkowych opłat. Przejście na samochód było naturalne – przejście z silników spalinowych na elektryczne jest wymuszane, to jawny terror. W końcu cena benzyniaka, czy auta z silnikiem typu diesel będzie tak duża, że nikogo nie będzie na to stać.
Nie ma sensu, żeby tu jakoś szczególnie do kogoś apelować, bo to przecież nic nie da. Aktywiści i eko-terroryści nadal będą lobbować za elektrykami, bo za to im płacą. Dla nich to biznes. Z niepokojem patrzę w przyszłość. Czego jeszcze zakażą? Jaki idiotyczny przepis wprowadzą? Ach… żeby nie skończyło się tak, że za kilkanaście lat samochodami będziemy mogli jeździć tylko w grach.