Czy istnieje minimalna prędkość jazdy na drodze typu autostrada? Co zrobić, kiedy nagle zepsuje się nasz samochód? Możemy powoli dojechać do najbliższego parkingu, czy natychmiast powinniśmy zjechać na pas awaryjny? Dla portalu „Autokult” wyjaśnił to Robert Opas z policyjnego Biura Ruchu Drogowego.
Kiedy zepsuje się nam samochód, powinniśmy zjechać na pas awaryjny. Tam możemy spróbować samodzielnie go naprawić, a jeśli nie ma takiej możliwości, konieczne jest wezwanie lawety. Nie ma mowy o holowaniu. Kiedy zostawiamy samochód na pasie awaryjnym, włączamy światła awaryjne, ustawiamy trójkąt ostrzegawczy (100 metrów za autem), a pasażerów przeprowadzamy za barierki.
Policjant dodaje, że zabezpieczony w taki sposób samochód można zostawić na trasie i udać się z inną osobą po części niezbędne w naprawie. Wtedy auto nie zostanie odholowane. A czy z lekką usterką można dojechać do najbliższego parkingu? To zależy od tego, czy samochód może się poruszać z minimalną prędkością 40 km/h.
Właśnie 40 km/h to dolna granica jazdy autostradą. Wolniej jechać nie możemy, bo grozi nam mandat.