Bezlitosny Rajd Dakar
Już kilkanaście minut po starcie trzeciego etapu Rajdu Dakar z trasy nadeszły pierwsze informacje. Około 12 kilometrów po starcie Sebastien Loeb i Fabian Lurquin zaliczyli dachowanie. Francusko-belgijska załoga ruszyła dalej, natomiast wkrótce musiała się zatrzymać, aby spróbować naprawić swój samochód. To względnie się udało, jednak nie było już mowy o kontynuowaniu jazdy swoim optymalnym tempem. Dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata stracił dziś do zwycięzcy godzinę z paroma minutami. Odrodzenie i walka o podium wydają się w tym momencie mało prawdopodobne, chociaż Loeb udowodnił już w swojej dakarowej przeszłości, że seryjnie jest w stanie wygrywać etapy i urywać rywalom minuty.
Dzisiejszy odcinek specjalny został skrócony. Organizator podjął taką decyzję wczorajszego popołudnia. Wszystko za sprawą tego, że przez rejon w okolicy Al Henakiyah, gdzie zmierzają dzisiaj zawodnicy, przeszła potężna burza z ogromnymi opadami deszczu. Sędziowie podjęli decyzję, że uczestnicy Rajdu Dakar nie będą mogli bezpiecznie rywalizować w terenie najbardziej dotkniętym opadami. Dlatego też skrócono odcinek specjalny do 327 kilometrów. Wydłużono jednocześnie dojazdówkę, po której czołówka zmierza aktualnie do Al Henakiayh.
Al-Attiyah coraz bliżej lidera
Trzeci etap Rajdu Dakar padł łupem załogi Saood Variawa / Francois Cazalet. Pół minuty stracili do nich Guerlain Chicherit i Alex Winocq, zaś niecałe dwie minuty z tyłu byli kompletujący podium Seth Quintero i Dennis Zenz. Przypomnijmy, że Chicherit i Quintero bardzo dobrze poradzili sobie też na pierwszym etapie rajdu. Problem w tym, że ich sobotni sukces oznaczał otwieranie trasy podczas etapu 48H Chrono. Ten fakt sprawił, że jeden i drugi stracili mnóstwo czasu i praktycznie przestali liczyć się w walce o podium rajdu.
Szóste miejsce zajęli dziś Nasser Al-Attiyah i Edouard Boulanger. Załoga zespołu The Dacia Sandriders jechała bardzo mądrze i nie podejmowała zbędnego ryzyka. Ta taktyka się opłaciła, bo odrobili oni niemal 4 minuty do liderujących w rajdzie Henka Lategana i Bretta Cummingsa. W klasyfikacji generalnej różnica między dwoma pierwszymi załogami zmalała do 7 minut i 17 sekund. Jeśli dodamy do tego fakt, że Nasser dostał wcześniej od sędziów 6 minuty kary… okazuje się, że panowie jadą niemal na równo. Al-Attiyah z całą pewnością ma na tę batalię swoją taktykę. Niewykluczone, że za 10 dni przyniesie mu ona szósty triumf w Rajdzie Dakar. I jednocześnie pierwszy dla zespołu The Dacia Sandriders, co byłoby niesamowitym sukcesem w debiucie producenta.
Problemy faworytów
Dzisiaj dużo czasu stracił Sebastien Loeb, natomiast jeszcze wczoraj wieczorem wyjaśnił się los Carlosa Sainza. Na etapie 48H Chrono, gdzie Hiszpan spadł z wydmy i dachował, uszkodzeniu uległa klatka bezpieczeństwa w jego samochodzie. Sainz wieczorem wycofał się z dalszej rywalizacji. Problemy miał też inny kierowca M-Sportu, czyli Nani Roma. On nie był w stanie ukończyć etapu 48H Chrono. Ciągnięty przez ciężarówkę serwisową dotarł na biwak i dzisiaj wznowił rywalizację. Natomiast po karze czasowej traci w tym momencie do lidera… ponad 61 godzin.
W kategorii motocykli prowadzenie utrzymał Daniel Sanders, chociaż Australijczyk zakończył dziś etap poza pierwszą dwudziestką. Pierwszą czwórkę, w której oprócz Sandersa znajdują się Skyler Howes, Ross Branch i Ricky Brabec, dzielą w tym momencie 4 minuty i 21 sekund. W kategorii ciężarówek świetnie pojechali dziś Ales Loprais, David Kripal i Darek Rodewald. Załoga z Polakiem w składzie zbliżyła się do pozycji liderów na 3 i pół minuty.
Zdjęcie główne: A.S.O. / Frederic Le Floc’h / DPPI