Kuriozalny zakaz dla wł. elektryków w Australii. Nie mogą ładować samochodów w nocy

Samochody elektryczne miały być według wielu polityków najlepszym sposobem na nową mobilność. Pomysł był prosty – ładować swoje samochody w nocy, tak aby rano były pełne i gotowe do jazdy. Właściciele elektryków w Australii muszą jednak zmagać się z nowym problemem. A jest nim… zakaz ładowania w nocy. 

ADAC
Podaj dalej

Zakaz ładowania w nocy i wysoki mandat

Mercedes EQC ładowanie
fot. Mercedes

Kuriozalny zakaz ładowania elektryków w nocy to kolejny kamyczek do ogródka fatalnych prób wprowadzenia elektromobilności na szerszą skalę. Wystarczy policzyć wszystkie koszty użytkowania, w tym wysoką cenę zakupu (i szybką utratę wartości) i szybko okaże się, że praktycznie każdy Diesel czy benzyna wyjdzie bardziej ekonomicznie. 

Są jednak ludzie, którzy mogą pozwolić sobie na ich użycie – zarówno z ekonomicznego, jak i praktycznego punktu widzenia. W tym drugim potrzebujesz przede wszystkim poruszać się głównie po mieście, a także posiadać własny garaż z dużą mocą ładowania. Ale co, jeśli nie posiadasz takiego garażu?

Osoby mieszkające w blokach czy kamieniach, nie posiadające własnego garażu czy miejsca parkingowego, są „zmuszone” do korzystania z infrastruktury publicznej. A ta od samego początku była problematyczna dla wszelkiego rodzaju samochodów elektrycznych. Ładowarki publiczne są jednak dosyć drogie, dlatego ludzie szukają sposobów na oszczędność. A jednym z nich było w Australii ładowanie w nocy, ze źródeł krajowych. To stosunkowo tanie i wygodne rozwiązanie. 

Jak zatem naładować swojego elektryka?

Ford Mustang Mach-E ładowanie
fot. Ford

Australijski portal Yahoo donosi, że właściciele samochodów zaczęli wyciągać ze swoich okien szereg przedłużaczy ciągnących się do samochodów. Władzom zabrakło jednak cierpliwości do podobnych patentów. Nie ma się jednak co dziwić, bo takie instalacje mogą być potencjalnie niebezpieczne. 

W Sydnej rządzący wprowadzili zakaz ładowania samochodów w ten sposób. A mandat grożący za dalsze użytkowanie takich domowych ładowarek wyniesie nawet 1000 złotych. Radni z północnej części metropolii odrzucili skargi kierowców dotyczące niewystarczającej infrastruktury. Twierdzą oni, że właściciele mają do dyspozycji stacje ładowania na pięciu ogólnodostępnych parkingach. Jednakże, ta część miasta liczy aż 72 000 mieszkańców, więc pięć parkingów z pewnością nie rozwiązuje problemu. 

Problem nie dotyczy jednak tylko Sydney, czy samej Australii, gdzie już wprowadzono taki zakaz. Nocne ładowanie nie jest dostępne dla większości klientów samochodów elektrycznych, a własny garaż z ładowarką wciąż pozostaje swego rodzaju luksusem. To kolejna porażka na karcie samochodów elektrycznych. 

Przeczytaj również