Polak przez cały dzień jeździł za kierownicą bolidu Lotus E20 z 2012 roku pomalowanego w barwy Renault. Na torze w Walencji krakowianin przejechał 115 okrążeń, skupiając się na różnych programach z różnym ładunkiem paliwa na pokładzie bolidu.
32-latek nie jeździł bolidem F1 od momentu feralnego rajdowego wypadku, który spowodował rozległe uszkodzenia jego ręki w 2011 roku. Incydent miał miejsce przed drugim pełnym sezonem z zespołem Lotus-Renault w królowej motorsportu.
Kubica przyznał, że był to dla niego emocjonujący moment i mimo iż był dumny ze swojej pracy, uświadomił sobie jak dużo stracił przez czas, w którym był nieobecny w F1.
– Dla mnie to był ważny, emocjonalny dzień – przyznał Kubica. – Spędziłem dużo czasu poza padokiem i miewałem ciężkie chwile. Ciężko pracowałem i jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że to [poprowadzenie bolidu F1 – przyp. red] będzie niemożliwe.
– Mam mieszane uczucia, jestem dumny z tego co dziś osiągnąłem, ale też zauważam wszystko, co straciłem.
– Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Wiem natomiast jedną rzecz, po ponad rocznej pracy i przygotowaniach do tego momentu, pokazałem dobre i równe tempo w trudnych warunkach.
– To nie było łatwe po sześciu latach, jednak wiem, że byłem w stanie podołać temu zadaniu i mogę czuć się usatysfakcjonowany. Doceniam również możliwość, jaką dało mi Renault. To właśnie z tym zespołem przeprowadziłem pierwsze testy w 2005 roku, więc i tym razem jestem szczęśliwy z ich propozycji – zakończył.