W tym roku przyjedziesz do Szczecina w nieco innych nastrojach, niż w trakcie poprzednich dwóch lat.
Kuba Przygoński: – To prawda, w tym roku jesteśmy w bardzo dobrej formie i dyspozycji, sezon idzie nam świetnie. Na Baja Poland wybieram się więc z pozytywnym nastawieniem – po pierwsze, ścigamy się w Polsce, a po drugie, to bardzo fajny teren i ciekawe odcinki specjalne, więc z dużym uśmiechem na twarzy będziemy rywalizować w Szczecinie.
Celem na ten weekend będzie tylko zwycięstwo?
KP: – Będziemy tu walczyć o zwycięstwo, jednak końcówka sezonu rządzi się niestety swoimi prawami. W generalce zajmuję pierwsze miejsce i punkty, które są do zdobycia w Szczecinie, są jednymi z ważniejszych na przełomie całego roku. Jeśli będę musiał podjąć decyzję, czy ryzykować otarcie o drzewo, czy lekko przyhamować, to pewnie przyhamuję.
Kto będzie twoim głównym rywalem w Szczecinie?
KP: – Na pewno Krzysiek Hołowczyc, on jest tutaj u siebie, ściga się w tym rajdzie od jego pierwszych edycji i wiem, że dużo trenuje w tych regionach. To on jest tam gospodarzem, a ja bardziej gościem – na poligonie jestem tylko raz do roku i muszę przypomnieć sobie, jak wyglądała ubiegłoroczna rywalizacja. Pod tym względem jestem w gorszej sytuacji, bo nie znam tych terenów tak dobrze, jak on. Jestem jednak w bardzo dobrej formie, za kierownicą naszego Mini pokonaliśmy już w tym roku mnóstwo kilometrów i na pewno będziemy walczyli tutaj tak długo, jak nie popełnimy pierwszego błędu.
Wtedy w grę wkroczy element kalkulacji?
KP: – Tak, niestety odbiera to trochę całą frajdę z udziału w tych zawodach, jednak z pewnością moi najwięksi rywale w walce o Puchar Świata, czyli Martin Prokop i Władimir Wasiliew cały czas będą gdzieś w pobliżu. Koniec końców w tych zawodach liczyć będzie się tylko to, aby na mecie pojawić się przed nimi. Oczywiście od pierwszych kilometrów będę trzymał gaz wciśnięty w podłogę, jednak w trakcie rajdu będziemy analizowali co robić, aby wygrać i bezpiecznie dowieźć jak największą liczbę punktów do mety.
Pomijając fakt, że ścigacie się w Polsce, lubisz tę imprezę?
KP: – Mamy bardzo dobrze przygotowaną trasę, świetny długi odcinek na poligonie w Drawsku Pomorskim, lecimy go bardzo szybko, między drzewami, więc wszystko to robi świetne wrażenie. Aby uzyskać dobry czas trzeba wytrzymać tę prędkość i się nie poddać. Cała trasa wiedzie po piaszczystych terenach, nieco innych od reszty rund w kalendarzu, więc trzeba być czujnym, pilnować właściwego ciśnienia w oponach i unikać kapci.
No właśnie, w zeszłym roku przytrafiła się wam taka przygoda.
KP: – Takie rzeczy się zdarzają, bo jedziemy bardzo szybko i często trafiasz na korzenie, które momentalnie przebijają oponę. Będziemy tu walczyli o zwycięstwo i czasem trzeba zaryzykować nawet tę 2-minutową zmianę opony – jeśli się uda, można na tym dużo zyskać.
Czy znajomość trasy z poprzednich lat w rajdach terenowych ma tak samo duże znaczenie, jak w rajdach tradycyjnych?
KP: – Jak najbardziej. Jeśli przejadę jakiś odcinek jeden raz, a później w kolejnym roku ścigam się po tym samym, lub podobnym, od razu czuję się bardziej komfortowo. W rajdach terenowych jedziemy trasę w ciemno, nie mamy żadnego opisu, więc tak naprawdę znajomością danej imprezy zyskuje się jeszcze więcej, niż przykładowo w WRC. To będzie mój trzeci start w Baja Poland, więc myślę, że można już śmiało powiedzieć, że znam tę imprezę bardzo dobrze.