Nowe przepisy europejskie weszły w życie w niedzielę, 5 stycznia. Oznacza to, że od połowy 2022 r. wszystkie nowe samochody wprowadzane na rynek UE będą musiały być wyposażone w zaawansowane systemy bezpieczeństwa. Unijne rozporządzenie powstało po to, aby chronić pieszych i rowerzystów.
Samochody naszpikowane technologią jak w filmach z Jamesem Bondem
Za dwa lata nowinki dotąd zarezerwowane dla samochodów “z górnej półki” staną się standardem w każdym aucie sprzedawanym w Unii Europejskiej. Mowa o takich rozwiązaniach, jak inteligentne wspomaganie prędkości, ułatwienie montażu blokady alkoholowej odcinającej zapłon, systemy ostrzegające przed sennością i spadkiem uwagi kierowcy, sygnały zatrzymania awaryjnego, systemy wykrywania cofania, rejestratory różnych zdarzeń na drodze czy dokładne monitorowanie ciśnienia w oponach.
Powyższe wymogi obejmą wszystkie grupy pojazdów, w tym: samochody osobowe, ciężarówki, autobusy, samochody dostawcze oraz sportowe pojazdy użytkowe. Ponadto samochody osobowe i ciężarówki będą wyposażone w zaawansowane systemy hamowania awaryjnego, awaryjne systemy utrzymania pasa ruchu, a także powiększone strefy ochrony przed uderzeniem głową.
Unia tłumaczy, że kieruje się także dobrem producentów
Zdaniem UE, tego typu regulacje nie tylko wpłyną na bezpieczeństwo na drogach, ale także podniosą konkurencyjność europejskich producentów samochodowych.
„Te nowe przepisy pomogą nam znacznie zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych i ciężkich obrażeń na drogach w UE. Zwiększają także konkurencyjność europejskich producentów samochodów na rynku globalnym” – mówi Timo Harakka, fiński minister transportu i komunikacji.
To dość ciekawe stwierdzenie, szczególnie, że branża samochodowa uparcie broniła się przed wprowadzeniem niniejszych regulacji, które oceniła jako bardzo kosztowne. Nic dziwnego. W ubiegłym roku mówiono, że Fiat może się wycofać z produkcji samochodów segmentu A – którego jest przecież jednym z liderów – właśnie ze względu na rosnące koszty produkcji małych miejskich samochodów. Obecne systemy bezpieczeństwa powodują, że samochody “puchną” i zbliżają się do swoich braci z segmentu B – zarówno gabarytowo, jak i cenowo.
Kupowanie małych samochodów z punktu widzenia użytkownika staje się nieopłacalne. Trudno jest więc sobie wyobrazić, aby opisywane zmiany miały wpłynąć na konkurencyjność producentów w sposób pozytywny.
Zdaniem urzędników kierowca jest najsłabszym ogniwem
Mówi się, że za każdą katastrofą w ruchu lądowym czy powietrznym stoi błąd człowieka. Bruksela musiała sobie wziąć te słowa mocno do serca. Zamiast zastanowić się nad reorganizacją kursów na prawo jazdy, podniesieniem standardów szkoleń dla kierowców albo akcjami budującymi wzrost świadomości wszystkich uczestników ruchu drogowego, unijni urzędnicy postanowili pójść w sferę technologiczną i w ciągu 10 miesięcy przeforsowali przepisy, które wywrócą branżę do góry nogami.
Montowanie do wszystkich samochodów tylu zaawansowanych systemów bezpieczeństwa z pewnością odbije się na ich cenie. Pewnie też zwiększy się regularność, z jaką kierowcy będą musieli odwiedzać warsztaty samochodowe. Ciekawe też, jak będą wyglądać i ile będą kosztować przeglądy tych wszystkich systemów na stacjach diagnostycznych.
Nowe systemy bezpieczeństwa będą montowane od połowy 2022 r. we wszystkich nowych samochodach. Z kolei modele, które już istnieją, mają zostać wyposażone w te systemy do połowy 2024 r. Komisja Europejska liczy, że do 2038 r. nowe technologie uratują życie 25 tys. ludzi na drogach. Oby nie skończyło się tak, jak z Teslami jeżdżącymi na autopilocie.
Do 2030 roku będziemy podróżować latającymi samochodami. To pewne jak śmierć i podatki