Jak podał dzisiaj Fakt, limuzyna nowego ministra środowiska Michała Wosia gnała po Warszawie 180 km/h. W dodatku po buspasie i w miejscu, gdzie jest ograniczenie do 90 km/h. Do przekroczenia prędkości miało dojść dwukrotnie.
Sam minister zapewnia, że nie lubi szybkiej jazdy. Jak zatem tłumaczy wybryk swojego kierowcy? – To nie był kierowca, z którym na co dzień jeżdżę zgodnie z przepisami, tylko zastępczy, z którym jechałem po raz pierwszy. Zwróciłem mu uwagę, żeby zwolnił – zapewnia w rozmowie z gazetą Michał Woś.
Minister miał też poprosić dyrektora generalnego ministerstwa, żeby nigdy więcej nie przydzielał mu tego „zastępczego” kierowcy.
To uczucie, kiedy jesteś pierwszy raz w Pile i drogę przecina Ci kołujący samolot
W związku z niebezpieczną jazdą kierowcy rządowej limuzyny ulicami Warszawy, stowarzyszenie Miasto Jest Nasze wystosowało apel do premiera Mateusza Morawieckiego.
„Panie Premierze Mateusz Morawiecki, czy chce Pan, żeby zanim zdąży Pan wprowadzić zmiany w prawie chroniące pieszych ktoś zginął pod kołami rządowej limuzyny? Jeśli nie, to po takim incydencie należy natychmiast wyciągnąć konsekwencje wobec kierowcy oraz wydać instrukcje dla kierowców dotyczące bezpieczeństwa na drogach!” – czytamy na Facebooku MJN.