Start-Stop - system, który okazał się niewypałem? Poznaj dwie strony medalu!

System start-stop był pewną rewolucją na rynku motoryzacyjnym. Wprowadzony do użytku głównie z powodów ekonomicznych i ekologicznych ma swoich zwolenników, a także przeciwników. Dzisiaj powiemy, jak wyglądają dwie strony medalu!

Start-Stop – system, który okazał się niewypałem? Poznaj dwie strony medalu!
Podaj dalej

Pomysły związane ze stworzeniem dzisiejszego systemu start-stop mają dość długą brodę i sięgają XX wieku. Jednak wtedy producenci uznawali to za zbyt duże utrudnienie w konstrukcji samochodu i odwlekali moment wprowadzenia tego systemu w czasie. Dopiero surowsze normy emisji spalin na początku XXI wieku skłoniły marki do zmiany swojego zdania w tej sprawie.

Start-Stop – oszczędzanie paliwa w imię ekologii?

Gdy normy emisji spalin w tym ilość dwutlenku węgla emitowanego przez pojazdy, zaczęła mieć kluczowe znaczenie, producenci samochodów zdecydowali się zdjąć z półki pod nazwą: zarzucone projekty – system start stop. W teorii przez aż jedenaście procent czasu pracy silnik funkcjonuje na obrotach jałowych. Jeśli uda się skrócić długość cyklu pracy, w którym w zasadzie można go uniknąć, wprowadzimy znaczące oszczędności na paliwie. Jednocześnie poprawimy normy emisji spalin i jako firma wyprodukujemy ekologiczny model.

system start-stop

Taki był jeden z głównych celów projektu pod hasłem wprowadzenia systemu start-stop do samochodów. Szybko okazało się, że teoria ma bardzo niewiele wspólnego z praktyką. Ekologiczne motywy zaczynały się kłócić z ekonomicznymi wyliczeniami. Ostateczne normy emisji spalin wygrały i wprowadzono ten system do powszechnego użytku w motoryzacji.

Wysoka cena za ekologię!

Producenci zdawali sobie sprawę, że wprowadzenie do produkcji samochodów wyposażonych w system start-stop wiąże się z szeregiem dodatkowych modyfikacji pod maską. A co za tym idzie kosztów, które musi ponieść klient. Tak prawdopodobnie wszelkie oszczędności związane z oszczędzaniem paliwa, były „zjedzone” przez wyższą cenę auta w salonie.

Taki paradoks mógł powstać między innymi przez to, że system start-stop wymaga skomplikowanych czujników kontrolujących i zarządzających energią w samochodzie. Pilnują one tego, by akumulator zachował odpowiednią temperaturę i zdolność rozruchową, by inne urządzenia nie pobierały prądu w momencie rozruchu i by nie doprowadzić do szybszego zużycia pozostałych ważnych i drogich w naprawie podzespołów, na przykład turbosprężarki czy skrzyni biegów. O kosztach związanych z zastosowaniem innych akumulatorów nie wspominając.

start stop

Ironia losu polega na tym, że obecnie niemal wszystkie używane samochody dostępne na rynku mają system start-stop. Na szczęście można go wyłączać, dlatego jeśli mamy wewnętrzne przekonanie, że on niewiele daje, jak najbardziej możemy to zrobić.

Przeczytaj również