Zapewne wielu z nas pamięta, co robiło jedenastego września, gdy o poranku nad Nowym Jorkiem rozegrały się historyczne wydarzenia. Atak na dwie wieże, które były symbolem metropolii, wstrząsnął światem i sprawił, że prawdopodobnie wszyscy chociaż przez chwilę poczuli szok, strach i niepewność. Gdy ludzkość zastanawiała się co dalej, pod budynkami WTC rozpoczęła się akcja ratunkowa oraz indywidualna walka o życie tysięcy osób, które jak każdego innego dnia przyszły do pracy.
Samochody były symbolem ludzkich tragedii
Obrazy, które mówią więcej niż tysiąc słów, mogą przyjąć różne formy. Stany Zjednoczone słyną z zamiłowania do motoryzacji. W 2001 roku ludzie dojeżdżali do Nowego Jorku z okolicznych dzielnic, miejscowości, a nawet stanów. Jednak jazda autem do ścisłego centrum wielkiego jabłka, jak potocznie mówi się o tym mieście, nie miała sensu. Dlatego popularnym miejscem do zaparkowania pojazdu był parking na stadionie Gigantów. Dalej miejską kolejką ludzie przemieszczali się do Manhatanu.
Niestety wiele osób, które zginęły w zamachu na WTC już nigdy nie wróciło do swoich czterech kółek. Porzucone, opuszczone samochody były milczącymi symbolami ludzkich tragedii. Zaparkowane w różnych miejscach, z ratą kredytu już nie miały tego samego właściciela. Wielu dilerów samochodowych, gdy uświadomiło sobie, że ich klienci zginęli 11 września, anulowało leasing i przekazało auto najbliższym ofiary zamachu.
Przez Stany Zjednoczone przejechał wyjątkowy konwój
Chociaż motoryzacyjny aspekt w całej tej tragedii jest marginalny, pojawiła się bardzo oryginalna inicjatywa. Przez Stany Zjednoczone przejechał skromny konwój pięciu Chevroletów Camaro, na których wypisano wszystkie trzy tysiące osób, które już nigdy nie wróciły z WTC. Amerykańskie muscle cary wyposażono również w policyjne światła i amerykańskie flagi. Ta wyjątkowa podróż przez USA zakończyła się 8 września w Nowym Jorku.
Celem tej wyjątkowej podróży było upamiętnienie między innymi strażaków i policjantów, którzy zginęli w akcji ratunkowej. Pięć Camaro odwiedziło straże pożarne i komisariaty policji w Las Vegas, Teksasie, Nowym Meksyku i Arizonie. Aż na koniec dotarły do centrum Nowego Jorku.