Ludzie obawiają się nowych rzeczy, przez co niewielka grupa społeczeństwa należy do tzw. pionierów, którzy chętnie sięgają po nowości. Większość z nas woli zaczekać, poddać nowość krytyce i obserwacji, żeby ostatecznie i tak po nią sięgnąć. Najczęściej z powodu ograniczonego wyboru, ale też jesteśmy zachęceni przez innych. W przypadku samochodów elektrycznych ludzie masowo wyczekują rozwoju sytuacji. Owszem zainteresowanie elektrykami wzrastało, gdy rządy oferowały dopłaty do zakupu takiego pojazdy. Gdy wsparcie finansowe wstrzymano, spadł również popyt.
Zasięg, zasięg i jeszcze raz zasięg
Tematem, który najmocniej dzieli użytkowników spalinówek i zwolenników elektrycznej motoryzacji, jest zasięg na jednym ładowaniu. Kierowcy są tak mocno przyzwyczajeni do szybkiego tankowania i do dużej dostępności stacji paliw, że pójście na kompromisy w sposobie użytkowania auta elektrycznego dla wielu jest nie do pokonania. Zimą zużycie prądu wzrasta diametralnie, co również zmusza do postawienia szeregu pytań, czy użytkowanie auta z silnikami elektrycznymi o tej porze roku ma sens.
Następny absurd zastosowany w autach elektrycznych!
Producenci zdają sobie sprawę, że w chłodniejsze dni elektryki przejadą mniej kilometrów na jednym ładowaniu. Dlatego różne firmy proponują szereg rozwiązań, które mają wydłużyć zasięg. Ze swoją propozycją niedawno wyszła firma ZF, która zaprezentowała podgrzewane pasy bezpieczeństwa. Mają być one alternatywą dla nagrzewania kabiny przez dmuchawę. Ze względu na to, że elektryk nie dysponuje stratami ciepła z silnika, które można wykorzystać do ogrzania wnętrza.
Zastąpienie ogrzewania podgrzewanymi pasami bezpieczeństwa ma zmniejszyć zużycie energii o 15%. Choć samo w sobie zastosowanie ogrzewania kontaktowego jest ciekawe, w chłodne dni największy dyskomfort sprawia zimny wieniec kierownicy, który musimy trzymać w dłoniach. Jednak prawdopodobnie taki system ogrzewania w połączeniu z podgrzewanymi pasami zużywałby za dużo prądu.