Trzykrotny mistrz Europy na początku ubiegłego tygodnia spotkał się z kibicami i dziennikarzami na wspólnym treningu na warszawskim Bemowie. Oczywiście nie można tego traktować jako prawowitych testów, bo to jednak Bemowo, jednak jak mówił sam Kajetanowicz, takie kręciołki też mają swój sens, bo często na rajdach mamy tego typu krótkie odcinki, próby typu mickey mouse – dokładnie tak samo będzie w Barcelonie.
Podczas spotkania w Warszawie zaproszeni goście mieli okazję do sprawdzenia Subaru Imprezy kierowcy z Ustronia, a następnie Kajto zapraszał do Fiesty R5 na prawy fotel. Musicie uwierzyć na słowo – o ile sama przejażdżka Imprezą to już spore przeżycie, to podróżowanie sportowym tempem z trzykrotnym mistrzem Europy to istna poezja. Największe wrażenie w tym wszystkim robią detale – małe ruchy kierownicą, błyskawiczne operowanie biegami, umiejętne zaciągnięcie ręcznego, czy naciśnięcia pedała gazu, które czuć każdą częścią ciała.
No właśnie, zasiadając na prawym w Fieście R5 musimy być przygotowani na ogromne przeciążenia. Na kręciołku na Bemowie było to znakomicie odczuwalne i trzeba było mocno spinać wszystkie mięśnie, a dodajmy, że Ford był na zawieszeniu i ogumieniu szutrowym, więc teoretycznie nie miał aż takiej przyczepności i w zamyśle miał się ślizgać. Taka krótka przejażdżka daje do myślenia i uzmysławia nam, jakimi atletami są kierowcy rajdowi i jak dobre trzeba mieć przygotowanie fizyczne, aby dawać sobie radę na odcinkach specjalnych.
Ogromne wrażenie robi to, z jaką precyzją zawodnicy tacy jak Kajetanowicz potrafią pokonywać tego typu kręciołki. Mieliśmy okazję uczestniczyć w układaniu próby na Bemowie. Wspólnie z członkami zespołu wspólnie zastanawialiśmy się jak to wszystko ułożyć, aby Kajto miał trudno i jednocześnie żeby wszystko to było widowiskowe. Nie mogło więc zabraknąć szybkiej szykany, beczki, czy też oczywiście hopy znanej z Rajdu Barbórka. Samochód R5 to przecież jedna z najbardziej zaawansowanych technologicznie konstrukcji w świecie rajdów, a reprezentant Lotos Rally Team bawił się, jakby to było jakieś autko na baterie. Rzucał samochodem, kręcił się – absolutnie wszystko pod pełną kontrolą. Obserwowanie tego siedząc metr od kierowcy to wielkie przeżycie.
Zaproszonych gości było całkiem sporo, więc Kajetanowicz spędził w samochodzie kilka godzin. To sprawia, że cały czas trenował konkretne zachowania, cały czas musiał radzić sobie z konkretnym schematem kręciołka, który teraz spotka w Barcelonie. Czy to przyniesie mu swego rodzaju przewagę na inaugurację 54. RallyRACC Catalunya – Costa Daurada? O tym przekonamy się już dzisiejszego wieczora.