Jeśli ktoś będzie całować Donalda Trumpa "tam", to będą to polscy kierowcy. Wojna celna doprowadzi do szalonych obniżek na stacjach paliw

Niedawno świat obiegły kontrowersyjne słowa Donalda Trumpa, który stwierdził, że przywódcy państw dzwonią do niego i „całują go po d****”, aby powstrzymać go przed podwyższaniem ceł. O ile śmiało można uznać to za jaskrawe przerysowanie rzeczywistości, o tyle metaforycznie można przyznać, że prezydenta USA po tyłku całować będą polscy kierowcy. Dlaczego? Wszystko przez to, że konsekwencje działań administracji amerykańskiego prezydenta stworzyły przestrzeń do wielkich obniżek cen paliw w naszym kraju.

Ilustracja w stylu Ghilbi przedstawiająca Donalda Trumpa tankującego Poloneza. Grafika stworzona z użyciem AI.
Podaj dalej

Ilustracja główna stworzona z użyciem AI.

Jak działania Donalda Trumpa zredukują ceny paliw w Polsce?

Wojna celna niesie ze sobą wiele negatywnych skutków, ale niektóre z nich mają kilka plusów. Z punktu widzenia polskich kierowców ważną informacją jest to, że działania Donalda Trumpa doprowadziły do dwóch rzeczy. Osłabienia dolara względem złotówki (ok. 3,80) oraz dużego spadku cen ropy naftowej. Jeszcze 1 kwietnia 2025 r. jej notowania były na poziomie 73 dolarów za baryłkę. Dziś jesteśmy na pułapie o 10 dol. niższym, czyli ok. 63-64 USD/bbl. Było już nawet taniej (ok. 61 USD/bbl), ale zawieszenie wysokich ceł z Europą na 90 dni spowodowało chwilowy wzrost. Ten powstrzymała jednak wieść o planie zwiększenia wydobycia surowca przez kraje OPEC.

Rynek ropy naftowej
fot. freepik.com – feepikcontributorthailand

Tańszy dolar i najtańsza od 4 lat ropa naftowa przekładają się na to, co obserwujemy w polskich rafineriach. Ceny ropy runęły do najniższych poziomów w tym roku i to może nie być jeszcze koniec spadków. W efekcie, zamiast spodziewanych podwyżek w kwietniu (takie były prognozy na koniec marca), będziemy mieć spore obniżki. Oczywiście wiele zależy od operatorów stacyjnych, ale trudno oczekiwać, aby nagle podwyższali marże do bardzo wysokich poziomów. Do cen poniżej 6 zł za litr będzie można się przyzwyczajać. Na pylonach możemy widywać tegoroczne minima. Kiedy? Zapewne w ciągu 2 tygodni, bo tyle mniej więcej zajmuje przełożenie się sytuacji z hurtu na detal.

Ile paliwo kosztuje już teraz, a ile będzie w przyszłym tygodniu?

W tym tygodniu wahania cen są raczej minimalne, ponieważ wiele stacji ma jeszcze dostawy z okresu marcowych podwyżek w hurcie. Z badania e-petrol.pl wynika, że nie zmieniła się średnia ogólnopolska cena diesla. Olej napędowy kosztuje średnio 6,08 zł/l. Symboliczne spadki (o 1-2 gr) spadki odnotowano na benzynie 95-oktanowej (5,97 zł/l) i 98-oktanowej (6,77 zł/l). W skali całego kraju lekko podrożał za to autogaz, bo do pułapu 3,13 zł/l. Był to pierwszy wzrost na LPG od 22 stycznia.

Kody QR na paliwo
fot. freepik.com – ASKG

Jak to będzie wyglądać po weekendzie? Eksperci e-petrol.pl przewidują, że średnia cena benzyny Pb95 wyniesie 5,87-5,99 zł/l. Wariant 98-oktanowy spadnie na rejony 6,65-6,78 zł/l. Są szanse, że średnia ogólnopolska cena diesla znajdzie się pod progiem 6 zł (5,95-6,07 zł/l). Oczekiwane są także spadki na autogazie, który ma kosztować w przedziale 3,07-3,14 zł/l.

Przeczytaj również