Tomaszczyka ostatnim razem na oesach widzieliśmy w ubiegłym roku, podczas Rajdu Cieszyńskiej Barbórki. Sympatyczny kierowca zasiadał wtedy za kierownicą Subaru Imprezy STi N8 oznaczonej numerem 0. W rywalizacji ostatnio mieliśmy go w Rajdzie Barum 2017. Tam zajął on 8. miejsce w klasie ERC 3.
Jerzy Tomaszczyk: Znienacka pojawiła się propozycja, abym wystartował w Rajdzie Wisły. Cały pomysł wyszedł ze strony Łukasza Halamy z firmy Ulter i akcja miała być niejako wzorowana na tej z ubiegłego roku. Był taki czas, że razem tworzyliśmy zespół. Łukasz niedawno startował w Rajdzie Barum swoim świetnie przygotowanym Nissanem Sunny. Ukończył te zawody i zaproponował, żebyśmy teraz my sprawdzili jego możliwości w Historycznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Rajd Wisły jest ostatnią rundą w tym sezonie, więc bez chwili zastanowienia podjęliśmy decyzję, że podejmujemy to wyzwanie.
W Rajdzie Wisły Tomaszczyk po raz ostatni pojawił się w 2014 roku. Wtedy z Łukaszem Włochem na prawym fotelu zajął on 2. miejsce w klasie 6F. Co ciekawe, kilka miesięcy po tym wydarzeniu Tomaszczyk wsiadł za kierownicę Nissana Sunny i podróżując na zerówce przejechał Rajd Cieszyńskiej Barbórki. Od razu zaczęliśmy się zastanawiać, czy jest to stały powrót na oesy, czy kolejne jednorazowe wyzwanie?
Nie jest to żaden powrót do regularnego ścigania. Po prostu jest to jednorazowe wyzwanie, na które bardzo się cieszymy. Chcemy sprawdzić możliwości swoje oraz samochodu. Jesteśmy również ciekawi jak wygląda sama formuła i rywalizacja w Motul HRSMP. Bardzo się cieszę, bo na prawym fotelu zasiądzie człowiek, z którym tworzyłem duet jeszcze pięć lat temu, kiedy startowałem w Rajdzie Wisły, Kamil Dąbrowski. Wtedy również był to taki spontaniczny start. Tym razem może i nie mamy zamiaru zrobić aż takiego show, bo wtedy rajdu nie ukończyliśmy, ale z całą pewnością damy z siebie wszystko. Rajd zmienił swoją formułę, jest zdecydowanie krótszy i będzie to naprawdę ciekawe doświadczenie – sprawdzić się w stawce samochodów historycznych.