Jak to możliwe? Wystarczy jechać wystarczająco szybko. Żeby to zrozumieć potrzebna jest krótka lekcja z aerodynamiki. Otóż w tej sytuacji wyróżniamy 2 rodzaje przepływu powietrza. Laminarny i turbulentny. Ten pierwszy jest wolniejszy i ma niskie ciśnienie. Drugi szybki oraz wysokociśnieniowy.
Kluczowym punktem jest czubek przedniej szyby. To właśnie za nią generują się turbulencje. Zależą one nie tylko od prędkości, ale także od kąta jej nachylenia. Każda owiewka na górze szyby wpłynie na wywołanie bardziej turbulentnego przepływu. Nie ma zatem jednej uniwersalnej prędkości dla wszystkich samochodów.
Im szyba bardziej pochylona (np. jak w Ferrari Portofino), tym większą prędkość należy uzyskać, aby nie spadła na nas kropla deszczu. Podobno najlepszym samochodem do jazdy w deszczu bez dachu jest z kolei Mazda MX-5, której wystarczy ok. 75 km/godz., aby wygenerować aerodynamiczny parasol.
To ciekawa sztuczka, choć należy pamiętać, że gdy w ulewie przyjdzie stanąć na światłach lub zwolnić w korku, trzeba będzie jednak szybko złożyć dach.