Dokładnie rok po tamtym zwycięstwie zawodnik wspierany przez markę Platinum poczynił ogromny postęp i znajduje się aktualnie na fotelu lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata FIA w Rajdach Terenowych. A jak wyglądała ubiegłoroczna, szczęśliwa dla Przygońskiego rywalizacja?
Zwycięstwo w Italian Baja było dla niego trzecim podium po Katarze i Kazachstanie, jednak dopiero pierwszym, kiedy w imprezie cross-country nie miał sobie równych. W Włoszech prowadził niemal od startu do mety, a jego przewaga na finiszu wyniosła 16 minut nad drugim Miroslavem Zapletalem.
– Wygrywamy ten legendarny rajd i jesteśmy dumni, że zapisujemy się w karcie zwycięzców. Od samego początku walczyliśmy o miejsce na podium, ale tak naprawdę o naszej wygranej decydowały sekundy, a w takim tempie bardzo łatwo popełnić błąd. Dlatego tym bardziej cieszy to zwycięstwo, bo mamy poczucie, że daliśmy z siebie wszystko. Dziękujemy bardzo kibicom za wsparcie – mówił na mecie Przygoński.
Jednym z najgroźniejszych rywali Przygońskiego był… Polak, wracający do auta cross-country Martin Kaczmarski, który wygrał jeden z sobotnich odcinków specjalnych. Niestety, na piątym odcinku Kaczmarski przebił aż trzy opony, a w jego samochodzie znajdowały się tylko dwa koła zapasowe.
Przygoński dzięki zwycięstwu we Włoszech awansował w ubiegłym roku na 2. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata FIA w Rajdach Terenowych, na którym ukończył również cały sezon.